Kurs SERE, to rozwinięcie angielskiego akronimu: Survival (przetrwanie), Evasion (unikanie), Resistance (opór, odporność), Escape (ucieczka). Tego typu szkolenie skierowane jest do żołnierzy i uczy, jak poradzić sobie w nieprzyjaznym środowisku. Scenariusz zakłada, że żołnierz, podczas wykonywania swoich zadań bojowych, w skutek pojmania, czy awaryjnego lądowania itp., zostaje sam. Musi stawić czoła przeciwnościom w pojedynkę i przetrwać we wrogim otoczeniu, nie rzucając się w oczy.
Szkolenie prowadzone jest na trzech poziomach: A, B, C. Pierwsze z nich, to szkolenie teoretyczne, obowiązujące każdego żołnierza. Poziom B przypomina elementy teorii, ale głównie skupia się na ich praktycznym wykorzystaniu w terenie. Szkoleni spędzają kilka dni w terenie lesistym, z ograniczonym dostępem do wody i pożywienia. Na zakończenie, instruktorzy podsumowują działania kursantów. Poziom C skierowany jest do instruktorów.
Sprawdzian z granic wytrzymałości
Oprócz żołnierzy 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej w szkoleniu wzięli udział żołnierze z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego z Krzesin oraz z 4 Pułku Przeciwlotniczego z Leszna. Kilka ostatnich dni szkoleni spędzili w lasach w Wyciążkowie pod Lesznem, gdzie musieli udowodnić, że przetrwają w niesprzyjających warunkach. Mimo niskich temperatur, musieli sami uzyskać wodę do picia, odpowiednio ją przefiltrować, ogrzać się przy ogniu, który rozpalali bez użycia zapałek czy zapalniczki.
- Kursanci muszą do perfekcji opanować teorię, by wiedzieć, jak właściwie działać w przypadku zagrożenia, w terenie. Aby przeżyć, nie można zostawiać po sobie śladu. Żołnierze wiedzą na przykład, że zamiast rozpalenia klasycznego ogniska, lepiej zastosować mniej rzucające się w oczy palenisko czyli tzw. „dakotę”. Jeśli rozbili gdzieś obozowisko - muszą zatrzeć ślady. Aby nie utracić sił podczas marszu z plecakiem, nie warto zabierać ze sobą zbyt wiele rzeczy. W trakcie tego szkolenia czynnikiem który miał duży wpływ na ukończenie kursu była pogoda. Początkowo była to niska temperatura , natomiast w ostatnich dniach szkolenia padał intensywnie deszcz i deszcz ze śniegiem – tłumaczy mjr Norbert Garbacz, szef sekcji szkoleniowej 12 WBOT, uczestnik misji w Iraku i Afganistanie.
SERE uczy nie tylko technik maskowania, czy skrytego poruszania się we wrogim i nieznanym terenie. To także umiejętność nawigacji i przede wszystkim sztuka improwizacji, bo kursanci m.in. muszą zbudować sobie schronienie na odpoczynek. Do wykorzystania mają to, co ze sobą zabrali i to co dostarczy las. Tutaj liczy się silna psychika.
- Odpowiednie nastawienie mentalne, to podstawa! Każdy żołnierz, oprócz przygotowania fizycznego, powinien mieć też silną głowę. Sami musimy się dopingować i wiedzieć, że przetrwamy mimo dyskomfortu, zimna, braku pożywienia, wycieńczenia. To przecież sytuacja tymczasowa, z której trzeba szybko się wydostać – mówi jeden z kursantów chor. Mateusz Kuśnierek z 12 WBOT.
Żołnierze musieli radzić sobie sami ale cały czas poddawani byli ocenie doświadczonych instruktorów z Ośrodka Szkolenia Wysokościowo–Ratowniczego i Spadochronowego z 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, którzy w razie wykrycia nieprawidłowości, mogli relegować żołnierza z kursu. Kolejne szkolenia SERE B odbędzie się już w marcu.
opr. ppor. Anna JASIŃSKA – PAWLIKOWSKA, kpt. Marcin MISIAK, 12 Wielkopolska Brygada Obrony Terytorialnej
fot.12WBOT/DWOT
Komentarze
Zobacz także