Oskar Sutkiewicz wygląda jak typowy nastolatek. To jednak tylko pozory. Za tym uśmiechem kryje się ogromne cierpienie...
- U mnie najbardziej pojawiają się dolegliwości kręgosłupa oraz obu nóg i brzucha w okolicy miedniczej. Polegają one na drętwieniu bólu, czasami niedowładach. Bardzo przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu, bo to są bóle, które pojawiają się często w nocy - tłumaczy Oskar Sutkiewicz.
Chłopak nie ma także spokoju za dnia. Ból towarzyszy mu także przy poruszaniu się czy schylaniu. Walka o jego zdrowie trwa od dekady. Po wielu wizytach u specjalistów zdiagnozowano u niego chorobę Recklinghausena, czyli nerwiakowłókniakowatość. Polega ona m. in. na powstawaniu guzków, które uciskają nerwy, co powoduje cierpienie. Część z nich udało się wyciąć.
- I pojawiły się dolegliwości bólowe prawego biodra. Okazało się, że jest to nowotwór kości. Został wycięty i jest na etapie diagnostyki - mówi Oskar Sutkiewicz.
- Moim celem jest coś w kierunku medycyny. Może ratownictwo medyczne, może medycyna, gdyby mi się udało, fizjoterapia, coś w tym kierunku. Chciałbym bardzo pomagać ludziom. Kiedyś mi pomagali bardzo tez i chciałbym się odwdzięczyć - dodaje Oskar.
Oskar zdaje sobie sprawę, że wiele zależy jednak od stanu jego zdrowia. Ma jeszcze brata, który także poważnie choruje. Z przeciwnościami losy cały czas stara się poradzić mama chłopców. W Pile są zdani wyłącznie na siebie. Nie mają tu żadnych krewnych. Ojciec chłopców nie żyje. Trudno wiąże im się koniec z końcem. W dodatku ich mieszkanie w komunalnej kamienicy jest mocno zadłużone.
- Cierpię, ale nie chcę tego pokazywać. Jest mi wstyd przed nimi, przed ludźmi, że tak się stało. Ja ich nie wtajemniczałam w swoje problemy finansowe, bo oni byli mali. Teraz kiedy Oskar zrobił się pełnoletni, musiałam to powiedzieć - mówi Beata Sutkiewicz, mama Oskara.
Że rodzinie grozi opuszczenie ich domu przez gigantyczny dług. Pani Beata musiała wybierać czy ze skromnej pensji leczyć dzieci, czy opłacać rachunki. Przez lata zobowiązanie wobec MZGM-u urosło wraz z odsetkami do gigantycznej kwoty... 46 tysięcy złotych.
- Radzić sobie musi, bo kto nie jak ona, ale psychika na pewno jest kiepska - zaznacza Sabina Zimniak, znajoma mamy Oskara.
W dodatku w tym roku Oskara czeka kolejna poważna operacja. W szpitalu w Bydgoszczy będzie mieć wszczepiony stymulator blokujący ból. Nie wyleczy to jego choroby, ale może choć trochę poprawić komfort życia.
- To jest moje marzenie, żeby przestał cierpieć. Gdybym mogła wziąć na siebie ten ból, to wzięłabym go na siebie. Moim marzeniem jest to, żeby to wszystko się ułożyło, żeby te moje dzieci były bezpieczne - mówi Beata Sutkiewicz, mama Oskara.
A to zależy już od ludzi dobrej woli.
- Wiem, że to jest ciężko prosić o pomoc, bo nie każdemu przychodzi to łatwo. To jest skromna rodzina. Nigdy o nic nie prosiła, ale mówię nieraz chyba jest już tak, że człowiek musi gdzieś osoby trzecie poprosić - apeluje Agnieszka Kościńska, znajoma rodziny.
Dla rodziny został utworzony profil na portalu zrzutka.pl. m.in. na spłatę ogromnego zadłużenia.
Komentarze
Zobacz także