Na przełomie lutego i marca z większości rzek zniknął lód. Ten utrzymywał się na wodzie nawet kilka tygodni. Po gwałtownym ociepleniu do Noteci, Gwdy i Łobżonki spłynęły wody roztopowe. To doprowadziło do podniesienia się poziomu rzek w naszym regionie. Teraz sytuacja wydaje się być opanowana.
- Noteć, oraz jej dopływy – tutaj prognozujemy stabilizację, oraz niewielkie, lokalne spadki. Na pewno ta sytuacja będzie się nam poprawiała i z dnia na dzień powinno być lepiej - zapewnia Edyta Rynkiewicz, rzecznik prasowa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy.
Jak mówią strażacy, Noteć jest bardzo spokojna. Na dzień dzisiejszy nie ma zagrożenia powodziowego. Tereny przy rzece są łagodne, a bufor w postaci łąk dobrze zbiera wodę i chroni przed większymi zalaniami. Ratownicy monitorują sytuację i jeżdżą na rozpoznanie. Wszystko po to, aby być przygotowanym na najgorsze scenariusze.
- Kilka lat temu mieliśmy taką sytuację, że faktycznie dostaliśmy zgłoszenie o całkowicie zalanej drodze do śluzy Krostkowo, gdzie mieszkali wówczas państwo. Mieli do dyspozycji swoją łódkę, w razie właśnie takich sytuacji - tłumaczy mł. kpt. Artur Binkowski, rzecznik prasowy chodzieskich strażaków.
Nie dla wszystkich, stosunkowo wysoki poziom wód stanowi problem. Przyrodnicy cieszą się z obfitej w śnieg zimy i ostatnich roztopów. Jak mówią, rzeki zebrały wodę, część wsiąkła w grunt uzupełniając pokłady wodonośne.
- Te wylewy są rzeczą naturalną. One użyźniają, nawadniają nam te tereny łąk. To jest bardzo korzystne dla bytującej tam roślinności - wyjaśnia dr Paweł Owsianny, dyrektor Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile.
Czyli tzw. lasów wierzbowo-topolowych. W okresie przedwiośnia zalane tereny to także dom dla wielu gatunków ptaków. Na łąkach można zaobserwować wędrowne gęsi, żurawie, czy łabędzie.
