Komentujący to eksperci mówią, że obecne regulacje są często nieudolnie skonstruowane i dość trudne do przestrzegania. A dziś pracodawcy walczą przede wszystkim o utrzymanie miejsc pracy i płynności finansowej.
Jak wynika ze wstępnych danych, od początku stycznia do końca marca br. PIP przeprowadziła prawie 6,4 tys. kontroli. W analogicznym okresie 2020 roku było ich ponad 15 tys. Spadek ten to w głównej mierze wynik ogłoszonego stanu pandemii, co zaznaczają eksperci z Departamentu Nadzoru i Kontroli oraz Departamentu Planowania, Analiz i Statystyki GIP. I dodają, że PIP musiała wypracować nowe formy działań. One zaowocowały uregulowaniami pozwalającymi na prowadzenie kontroli zdalnych i hybrydowych.
– PIP planuje kontrole, ale też reaguje na skargi napływające od pojedynczych pracowników. Sytuacja gospodarcza ewidentnie pogorszyła się wskutek pandemii. Są firmy i sektory, które odczuwają poważne problemy. Pracodawcy szukają oszczędności, a to w większym stopniu skłania do naruszania przepisów prawa pracy. Oczywiście, to w żaden sposób ich nie usprawiedliwia – komentuje dr hab. Grażyna Spytek-Bandurska z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Jak podkreślają eksperci GIP, wyniki kontroli wskazują, że stan przestrzegania przepisów prawa pracy nadal odbiega od oczekiwań. Przyczyny tego stanu są różnorodne i mają związek z warunkami zewnętrznymi (makroekonomicznymi) i wewnętrznymi (mikroekonomicznymi) funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce. W pierwszym kwartale br. inspektorzy PIP wydali przeszło 18,8 tys. decyzji, a rok wcześniej – niemal 3 razy więcej, bo ponad 54,6 tys. W tym roku 18,2 tys. z nich dotyczyło przestrzegania przepisów BHP, a przeszło 600 – kwestii płacowych. W ub.r. było to odpowiednio powyżej 53,4 tys. i ponad 1,2 tys.
– Jak zawsze PIP skupia się na BHP. Główną przyczyną tego jest rozległość oraz niska jakość polskich regulacji prawnych z tego zakresu. Przepisy są często niejasne, konstruowane nieudolnie. To sprawia, że są trudne do przestrzegania. Pracodawcy działając w najlepszej wierze i tak narażają się na zarzuty, gdyż przepisy mogą być różnie interpretowane – mówi adwokat Bartłomiej Raczkowski.
Natomiast dr hab. Spytek-Bandurska zaznacza, że do podstawowych obowiązków pracodawców należy wypłacanie wynagrodzenia w pełnej wysokości i w ustalonym terminie. Tego nie zmienia siła wyższa, np. ograniczenie funkcjonowania poszczególnych branż. Ekspert FPP dodaje, że w ostatnim czasie nie zostały wdrożone żadne nowe przepisy, które mogłyby spowodować jakieś wątpliwości interpretacyjne czy niewiedzę pracodawców. To dotyczy zarówno wspomnianych kwestii płacowych, jak i BHP.
– Problemy pandemiczne ewidentnie przekładają się na kwestie płacowe. Pracodawcy sięgają częściej do różnych rozwiązań, dzięki którym mają nadzieję ratować miejsca pracy. Korzystają z instrumentów pozwalających zawieszać uprawnienia płacowe czy zmieniają zasady wynagradzania. I tu również otwiera się pole do błędów – dodaje mec. Raczkowski.
– Pracodawcy powinni znać przepisy i podstawowe zasady BHP, bo od lat są stosowane takie same. Jednak musimy pamiętać o tym, że w wielu firmach zmieniła się organizacja pracy, zostały wprowadzone mniej korzystne warunki zatrudnienia. Niekiedy szybko trzeba było przejść na zdalne wykonywanie obowiązków zawodowych. Teoretycznie mogły więc pojawić się problemy, wynikające z niewiedzy w tym zakresie – stwierdza ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego.
W związku ze stwierdzonymi naruszeniami w ww. kontrolach, w pierwszym kwartale 2021 roku skierowano ponad 22 tys. wniosków w wystąpieniach. Natomiast w analogicznym okresie ub.r. było ich przeszło 57 tys. Ostatnio wydano prawie 1,3 tys. poleceń, a wcześniej – ponad 3 tys. Na początku tego roku inspektorzy pracy najczęściej stwierdzali naruszenie przepisów i zasad BHP. Taki był efekt ponad 2,2 tys. kontroli. Ponadto w przeszło 600 przypadkach ustalono nieprawidłowości w zakresie wypłacania wynagrodzenia. Natomiast w 2020 roku najczęściej nakazywano usunięcie stwierdzonych uchybień dotyczących przepisów i zasad BHP (przeszło 6,6 tys. kontroli).
– Przede wszystkim stwierdzano naruszenie podstawowych obowiązków pracodawcy. Mowa tu m.in. o niezapewnieniu bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, również poprzez niewłaściwą organizację pracy. Do tego dochodzi niepoinformowanie pracownika na piśmie, nie później niż w ciągu 7 dni od dnia zawarcia umowy o pracę, o warunkach wykonywania pracy. Tak było w ponad 2,4 tys. kontroli – wyliczają eksperci z GIP-u.
Natomiast mec. Raczkowski jest zaskoczony tym, że wielu pracodawców nie wywiązuje się z obowiązku zawarcia pisemnej umowy lub przynajmniej potwierdzenia warunków zatrudnienia na piśmie. Ekspert obawia się, że to nie wynika z nieznajomości przepisów, ale z lęków przed zaciąganiem zobowiązań związanych z zatrudnieniem. Decydują się oni więc na przyjmowanie personelu na czarno i są na tym przyłapywani. Dla inspektora osoba pracująca na czarno jest pracownikiem, z którym nie zawarto pisemnej umowy lub nie potwierdzono na piśmie warunków zatrudnienia.
– Problemy organizacyjne i ekonomiczne nie mogą tłumaczyć braku poszanowania prawa, w tym przepisów określających właściwy poziom BHP. W szczególności nie niwelują obowiązków pracodawców wobec osób świadczących pracę, bez względu na podstawę prawną tego świadczenia – podsumowują eksperci z Głównego Inspektoratu Pracy.
fot. i opr. MondayNews
Komentarze
Zobacz także