Jedna procedura to wydatek rzędu 10 tys. zł, tych potrzeba czasem kilka. Koszt zapłodnienia in vitro jest często dla bezpłodnych par nie do udźwignięcia. Program wsparcia realizuje samorząd województwa wielkopolskiego. Do programu – chcąc zwiększyć szansę dla par ze swojego terenu - przystępują też niektóre gminy.
– U nas to w ogóle nie jest wspomagane, a dlaczego nie dać im szansy? Myślę, że chyba powinni, bo to jest rodzina - mówią pilanki.
A ta przecież stanowi wartość, o której trudno dyskutować.
– Trudny temat. Dzieci jest mało. Dzieci to szczęście. Tak, powinni dopłacać - dodaje kolejna pilanka.
I to też czynić zamierzają, między innymi w Trzciance, gdzie w programie najbliższej sesji znalazł się punkt poświęcony przekazaniu środków przez gminę na ten właśnie cel. We współpracy z urzędem marszałkowskim, który realizuje program dla całej Wielkopolski. Władze Trzcianki postanowiły jednak zadbać o interes par ze swojego terenu.
– Żeby nie zabrakło miejsca dla par z gminy Trzcianka to planujemy włożyć swoje 30 tys. zł, żeby ten program uzupełnić i zagwarantować naszym mieszkańcom taką szansę - przekonuje Krzysztof Jaworski, burmistrz Trzcianki.
A szansę taką otrzymają co najmniej 2 pary. Kwota 30 tys. zł to dopłata do 6 procedur. Limit na jedną parę to 3 zabiegi. Zatem w przypadku pomyślnego finału już podczas pierwszej próby, z pozostałych procedur będą mogły skorzystać kolejne pary. Jeżeli wśród trzcianeckich par będzie zainteresowanie, to burmistrz deklaruje wprowadzenie tego dofinansowania na stałe do budżetu gminy. Na zbliżonych zasadach program ma działać w Złotowie. Choć tam będzie obowiązywał limit 5 tys. zł na parę.
– Ma być to wsparcie, które pozwoli parom rozwiązać problem niepłodności. Cieszę się, że przystępujemy do tego programu. Problem dzietności jest coraz częściej podnoszony jako program społeczny - mówi Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
Dlatego jeżeli ta forma pomocy zyska zainteresowanie złotowian, burmistrz planuje w przyszłym roku przeznaczyć na ten cel kwotę dwukrotnie większą. Żadnej kwoty nie przeznaczy na ten cel natomiast ani gmina Piła, ani powiat pilski. Miasto tłumaczy się, że nie leży to w jej kompetencjach, powiat za to mówi o braku pieniędzy. I choć wygląda na to, że taka forma pomocy ma społeczne poparcie, to nie zabrakło głosów, że współfinansowanie procedur in vitro nie powinno być zmartwieniem samorządów.
– Sądzę, że to powinno być finansowane z państwa, ze składek NFZ - twierdzi pilanin.
Jednak tak nie jest. Urząd Marszałkowski w Poznaniu zabezpieczył na ten cel milion złotych, z tych pieniędzy procedurę in vitro przeprowadzają dwie prywatne kliniki oraz Szpital na Polnej.