Pomnik stoi w tym miejscu od 1974 roku. To okolice Sokołowa w gminie Lubasz. Pomnik spadochroniarzy – bo pod taką nazwa funkcjonuje powszechnie - wkomponował się nie tylko w krajobraz przydrożnego lasu, ale i w świadomość okolicznych mieszkańców. Ci bronią jego racji w obliczu opinii wydanej przez IPN, zgodnie z którą wojewoda wielkopolski wydał decyzję o rozbiórce.
- Uważam, że powinien zostać, bo to jednak historia. To jest historia. Fakt, że teraz jest taka polityka antyrosyjska, ale tam również wśród tych spadochroniarzy byli polscy żołnierze no i ta rodzina, która im pomagała i oni zginęli. Uważam, że powinien zostać - wyraża swoje zdanie jedna z mieszkanek Lubasza
Swoje stanowisko i to bardzo konkretne mają jednak pracownicy IPN-u. Wydali opinię zgodnie z którą, cały pomnik należy usunąć. Początkowo kwestionowali tylko treść inskrypcji. Jej usunięcie przez władze gminy nic - w opinii IPN-u - nie zmieniło.
– Pomnik ten powstał w celu upamiętnienia Sergiusza Iliaszewicza i jego podwładnych, którzy byli żołnierzami i spadochroniarzami w okolicach Sokołowa, ale żołnierzami Armii Czerwonej, kontrwywiadu Armii Czerwonej i samo usunięcie tablic inskrypcyjnych nie zmienia wymowy tego pomnika - mówi Wojciech Chałupka, IPN Poznań
– Uważamy, że byli to bohaterowie, którzy po prostu jako zadanie mieli właśnie wykonać po dokonaniu zrzutu pewne zadanie zwiadowcze. Z tego się ta grupa wywiązała, także mieszkańcy naszej gminy - uważa Marcin Filoda, wójt Lubasza
Mowa o Franciszce i Józefie Furmanach – okolicznych mieszkańcach, którzy za pomoc spadochroniarzom zginęli w obozach koncentracyjnych. I w tej kwestii zgodne są obie strony sporu. IPN deklaruje nawet swoją pomoc. Wojewoda wielkopolski decyzję o rozbiórce umorzył, a wójt gminy Lubasz chce ponownie zaproponować pracownikom IPN-u wykonanie nowego napisu – W hołdzie bohaterskim spadochroniarzom w walce o prawdziwą, wolną i niepodległą Polskę. Mieszkańcy gminy Lubasz.