Czeka nas inwazja kleszczy? Naukowcy przewidują, że w tym roku będzie ich znacznie więcej niż dotychczas. Wszystko za sprawą dużej ilości... gryzoni. Kleszcze już zdążyły zadomowić się w lasach i parkach.
Wiosna to czas, kiedy w lasach, czy przydomowych ogródkach wylęgają się kleszcze. Te małe pajęczaki są niezwykle groźne dla człowieka. Powodują wiele niebezpiecznych chorób takich jak borelioza, czy odkleszczowe zapalenie mózg
– Chodzę na grzyby, bo lubię, ale sprawdzam zawsze się, czy nie mam kleszcza
– Jak się zdarzy, że ugryzie to go usuwam i tyle
– Trzeba obejrzeć wieczorem, przy kąpaniu całe ciało, ale nie boimy się, idziemy do lasu - mówią chodzieżanie.
Szacuje się, że nawet 70% osób ukąszonych przez tego pajęczaka nie wie o ukłuciu. Dlatego tak ważne jest obserwowanie ciała po wizycie w lesie, czy parku. Naukowcy badający kleszcze twierdzą też, że tylko 15 proc. z nich zakażonych jest boreliozą. Pierwsze objawy choroby pojawiają się od 3 do 30 dni po ukąszeniu. Gdy zauważymy tzw. wędrujący rumień, należy zgłosić się do lekarza.
- Jeżeli zauważymy kleszcza to jak najszybciej powinniśmy go usunąć – to pierwsza rzecz. Druga rzecz, powinniśmy go w całości złapać, najlepiej pęsetą, jakąś pompką, albo kleszczołapem – takie urządzenie kupimy w aptece. Łapiemy w całości i wyciągamy - mówi Iwona Leśniewska, lekarz rodzinny.
- To jest miejsce, gdzie czekają na nas kleszcze, na trawach, na krzewach. Te nimfy czekają na żywiciela. Najczęściej, w naturze człowiek nie jest stadium poszukiwanym przez kleszcza - tłumaczy dr Paweł Owsianny – dyrektor Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile.
Te czatują głównie na myszy polne, sarny, a nawet gady. Pajęczaki nie omijają także zwierząt domowych. W Polsce najwięcej kleszczy występuje w lasach na Podlasiu, Mazurach oraz na Śląsku.