Do wypadków miało dojść na zajęciach prowadzonych przed nadkom. Adama Zieleniewskiego w 2019 i pod koniec 2020 roku. W pierwszym przypadku policjant trafił do szpitala ze złamanym żebrem, w drugim z przypadku ze stłuczonym. Tym faktom nie zaprzecza Szkoła Policji. Zaprzecza jednak opisowi, jaki pojawił się w publikacji Gazety Wyborczej.
O tej sprawie pisaliśmy TU
- Nie jest prawdą, że nadkom. Adam Zieleniewski skakał, jak to zostało opisane w tym artykule po brzuchach słuchaczy. Ćwiczenie polega na ucisku, nacisku i takie ćwiczenie było stosowane. Natomiast po zakończeniu czynności wyjaśniających, bezpośrednio po ich zakończeniu, pani komendant wydała polecenie aby to ćwiczenie zastąpić innym - tłumaczy asp. Magdalena Pałys, rzecznik prasowy Szkoły Policji w Pile.
Dziennikarz przez trzy miesiące zbierał materiały do tej publikacji. Rozmowy z nim odmówiła zarówno komendantka szkoły jak i wykładowca, wobec którego pojawiły się te zarzuty.
- Nagle okazuje się, że to ćwiczenie zastąpione jest innym ćwiczeniem, a jednocześnie nie nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, że dwóch policjantów wylądowało w szpitalu: jeden ze stłuczonym żebrem, a drugi z połamanymi żebrami - mówi Piotr Żytnicki, dziennikarz śledczy Gazety Wyborczej.
Po każdym wypadku, szkoła przekazywała informacje do jednostki macierzystej policjanta, która powoływała komisję powypadkową oraz wszczynała postępowanie wyjaśniające.
Od 2019 do 2021 roku przeszkolono w tym budynku ponad 3700 słuchaczy. W tym czasie wydarzyło się 67 wypadków na zajęciach prowadzonych przez różnych wykładowców.
- Szkoła Policji w Pile nie zrobiła nic, aby ukarać nadkom. Zieleniewskiego, natomiast ukarała sygnalistów. Jeden z nich po 15 latach został przeniesiony na zupełnie inne stanowisko, a drugi został ukarany naganą - mówi Piotr Żytnicki.
Temu zaprzecza rzeczniczka szkoły.
- Nikt w naszej szkole w związku z zasygnalizowaniem jakichkolwiek nieprawidłowości z tego powodu nie został w żaden sposób ukarany - zapewnia rzeczniczka szkoły.
Dziennikarz zarzuca władzom szkoły brak właściwego nadzoru. Jego zdaniem wypadków można byłoby uniknąć, gdyby to kontrowersyjne ćwiczenie zostało na czas wycofane z zajęć. Szkoła policji wdała po opublikowaniu artykułu oświadczenie.
- Większość informacji, która zawarta jest tam zamieszczona są to informacje , ale zmanipulowane, albo nieprawdziwe - mówi asp. Magdalena Pałys.
- Szkoła Policji zarzuca nam podanie nieprawdziwych informacji, ale żadnej nieprawdziwej informacji nie wskazuje. Zarzuca nam manipulacje, ale żadnej nie wskazuje - odpowiada Piotr Żytnicki.
Przed miesiącem śledztwo podjęła w tej sprawie pilska prokuratura – potwierdził nam dziś prokurator rejonowy. Śledztwo prowadzone jest w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza policji.