Według oficjalnej zapowiedzi Krajowej Administracji Skarbowej do października wszystkie podlegająca jej urzędy w Polsce mają prowadzić wzmożone działania sprawdzające obrót takimi częściami samochodowymi w sieci. KAS uczula, że chodzi jej głównie o elementy używane, które trafiają na rynek z rozbieranych aut. A zazwyczaj są to pojazdy powypadkowe lub kradzione.
- Proceder ten przynosi straty budżetowi państwa, zagraża także środowisku naturalnemu i zdrowiu. Nieopodatkowana sprzedaż części pochodzących z demontażu samochodów, wykonywanego bez wymaganej rejestracji i pozwoleń, jest także przejawem nieuczciwej konkurencji - informuje KAS.
Kolejne akcje
Nie oznacza to, że do tej pory żadnych działań w tej materii nie było. Policja, służby skarbowe i Straż Graniczna co jakiś czas informują o swoich akcjach, którymi udało im się ukrócić nielegalny proceder. O kolejnej powiedziano w poniedziałek. Tym razem policjanci i funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w powiecie siedleckim weszli do „dziupli samochodowej”. Zastali tam skradzione w Warszawie audi warte 200 000 zł. Było tam też bardzo dużo części samochodowych.
- Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że skradzione na terenie Polski oraz innych krajów Unii Europejskiej luksusowe pojazdy po zatarciu znaków identyfikacyjnych sprzedawane były najczęściej na części za pośrednictwem internetowych portali aukcyjnych - informują mundurowi i dodają: - Funkcjonariusze zweryfikowali i zabezpieczyli części samochodowe pochodzące z 9 skradzionych pojazdów, wstępnie oszacowane na kwotę ok. 300 tys. zł. Straty jakie ponieśli właściciele tych pojazdów oszacowano na ponad 1,4 mln zł.
W ogłoszonych właśnie wzmożonych działaniach KAS chodzi oczywiście o pieniądze i podatki, ale sprawa ma jeszcze jeden aspekt - chodzi o bezpieczeństwo. Jeszcze w 2005 r. rząd sporządził listę 19 używanych podzespołów i części samochodowych, których nie można ponownie zamontować w aucie. To np. klocki hamulcowe, system poduszek powietrznych czy przeguby układu kierowniczego i zawieszenia. Tymczasem jeśli na jednej z największych platform sprzedażowych w Polsce zaczniemy poszukiwania używanych klocków hamulcowych do np. hyundaia, to bez trudu znajdziemy takie oferty. Cena zestawu to 30 – 40 zł, podczas gdy nowe kosztują ok. 350 złotych. Używanych poduszek powietrznych do różnych marek jest po prostu mnóstwo.
Czy takie zakupy i części są bezpieczne? Fachowcy mówią, że zależy od ich stanu, ale na pewno lepiej kupić nowe.
- Klocki mogą być prawie nowe, pochodzić z samochodu, który przejechał na nich zaledwie kilka tysięcy kilometrów. Kto jednak pozbywa ich się w takim przypadku? Prawdopodobnie coś było z nimi nie tak. Nie mamy pewności, że nie występują w nich niewidoczne dla laika uszkodzenia. Rzut okiem na aukcje internetowe pozwala też stwierdzić, że niektórzy sprzedawcy oferują części z widocznymi uszkodzeniami albo korozją - radzi Adam Lehnort z Profiauto.pl.
Czy jeśli ktoś kupił używaną część ze skradzionego auta, może ponieść karę? To możliwe, bo prawo przewiduje za to grzywnę lub naganę. Jednak w takiej sytuacji kupującemu musi zostać udowodnione, że mógł „przypuszczać”, iż bierze udział w nielegalnym procederze, a części muszą mieć wartość większą niż 500 zł.
fot.: policja.pl
Komentarze
Zobacz także