W Białej Podlaskiej właśnie wybrano dyrektora szkoły podstawowej nr 9 i jest to Bernadeta Mikołajczak. Stanęła przed specjalnie powołaną komisją i wygrała konkurs. Tak są właśnie wybierani dyrektorzy szkół publicznych. Od lat w takiej komisji są m.in. związkowcy, przedstawiciele rady rodziców oraz po trzech przedstawicieli organu prowadzącego szkołę (miasto, powiat czy gmina) i organu sprawującego nadzór pedagogiczny (kuratorium oświaty podlegające pod wojewodę). Ale to ma się zmienić.
W wykazie prac legislacyjnych rządu właśnie zapisano zamiar zmiany prawa oświatowego. Wskazano tam wyraźnie, że celem modyfikacji jest „wzmocnienie roli organu nadzoru pedagogicznego, w tym w szczególności kuratora oświaty, tak aby jak najpełniej mógł wykonywać powierzone mu ustawowo zadania".
Co to oznacza? Kuratoria będą mogły do komisji oddelegować aż 5 swoich przedstawicieli, a jeśli będzie ich mniej, to i tak będą dysponować 5 głosami. Przy czym samorządy czy związki nadal mają mieć tylu ludzi, ilu mają obecnie oraz tyle głosów, ile mają teraz. Rządowi urzędnicy będą mieli więcej do powiedzenia przy wyborze dyrektora szkoły.
I to nie koniec, bo kurator oświaty będzie musiał pozytywnie zaopiniować konkretną osobę na stanowisko dyrektora w sytuacji, gdy np. do konkursu nikt się nie zgłosił, a miasto chce wskazać wybraną przez siebie osobę. Bez takiej akceptacji rządowych urzędników nikt dyrektorem nie zostanie.
„Jestem wstrząśnięty” – komentuje dla portalu Interia Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek do czegoś takiego dojdzie. Jest to zapowiedź przejęcia nadzoru państwa nad szkołami – dodaje.
Podobnie mówią związkowcy, jak np. Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnych Związków Zawodowych „Forum-Oświata”.
- W sytuacji kiedy kurator będzie miał tzw. głos pluralny podczas głosowania, będzie tak jak w niektórych spółkach, gdzie jest zapisane, że wszyscy członkowie zarządu mają tyle samo udziałów, ale jeden z nich ma głos, który jest decydujący – porównuje i dodaje: - Obecnie można powiedzieć, że jest jakaś równowaga, a po tych zmianach zawsze będzie obsadzany człowiek związany z władzą centralną, niezależnie od tego, kto rządzi w regionie.
Resort tłumaczy zmiany tym, że wpływało bardzo dużo sygnałów świadczących o tym, że nadzór pedagogiczny powinien być bardziej skuteczny.
- Najczęściej sygnały te zawierają informacje o działaniach niezgodnych z przepisami prawa, niekorzystnie wpływających na jakość edukacji i warunki rozwoju uczniów oraz wychowanków objętych kształceniem, wychowaniem i opieką – dodał we wstępie do zakładanych zmian.