Na kąpielisku Logo nad jeziorem Długim w Trzciance sezon rozpoczął się we wtorek. Przez czynne kąpielisko rozumie się między innymi obecnych na plaży ratowników. W przypadku Trzcianki są to Anioły. Jednak nawet rzesza ratowników nie pomoże, jeśli to my sami nie zadbamy o nasze bezpieczeństwo. Woprowcy, jak co sezon, przypominają, by nie wchodzić do wody po alkoholu. Odradzają też brawurę.
– Trzeba pamiętać o zabawie z umiarem, bo to też jest ważna sprawa, żeby umieć się bawić w jakiś ryzach, nie tylko myśleć o zabawie i niczym więcej - mówi Michał Lewandowski, prezes oddz. WOPR Anioły Trzcianka.
Bo nawet wytrawnemu pływakowi może się przydarzyć sytuacja, w której zacznie tonąć. W naszym regionie woda już zaczęła zbierać śmiertelne żniwo. W Lubaszu utonął 44-letni mężczyzna.
– Strażacy odnaleźli pod wodą nieprzytomnego 44-latka i wyciągnęli go na brzeg jeziora. Niestety pomimo czynności resuscytacyjnych prowadzonych przez funkcjonariuszy straży pożarnej oraz zespołu ratownictwa medycznego, nie zdołano przywrócić czynności życiowych mężczyźnie - informuje asp. Karolina Górzna-Kustra, rzecznik czarnkowskiej policji.
Umiejętność pływania, ale też świadomość jej braku jest kluczowa, gdy zamierzamy wejść do wody. Dotyczy to przede wszystkim osób młodych. Sandra przyjechała tu z klasą i nauczycielami nie tylko po to by odpocząć, sama przyznaje, że wśród jej rówieśników nie wszyscy potrafią pływać.
– No właśnie różnie, ja sama nie umiem bardzo dobrze pływać, ale tutaj z Aniołami będziemy się uczyć pływać – opowiada Sandra, uczennica z Siedliska.
A na to podobno nigdy nie jest za późno. Młodzi na szczęście nawet gdy deklarują bardzo dobre umiejętności pływackie, podczas wypoczynku nad wodą potrafią bawić się również na lądzie.
– No wiadomo jak to nad jeziorem – się pływa, czasami się opala. Najlepszym sportem na plaży w piasku myślę, że jest piłka nożna plażowa i siatkówka - mówi Piotrek, uczeń z Siedliska.
A jeśli po takiej aktywności zechcemy ochłodzić się w wodzie, to ratownicy apelują, by nie robić tego zbyt gwałtownie i nie skakać na „główkę”, gdy nie jesteśmy pewni co jest na dnie.
