Przymrozki w kwietniu i maju oraz gradobicia na początku czerwca zniszczyły wiele upraw warzyw i owoców. To spowodowało, że sezon na świeże produkty opóźnił się o kilka tygodni, a ceny niektórych plonów poszły znacząco w gorę.
- Ziemniaki 3,50, truskawka 8 złotych... To jest drogo - komentuje jeden z klientów targowiska w Pile
Za kilogram pietruszki w 2020 roku płaciliśmy niecałe 2 złote. Dziś zapłacimy 5 razy tyle. Dwukrotnie podrożał kalafior, pomidor czy bób. Na straganach przeważają importowane owoce i warzywa. Za kilka tygodni ta tendencja ulegnie zmianie, a na półkach pojawią się rodzime produkty.
- W tej chwili ceny owoców i warzyw na pewno są wyższe, co widać na straganie. Mamy nadzieję, że w miarę zwiększenia dostaw towarów, będzie większa podaż, a ceny spadną - tłumaczy Dorota Fabisiak – sprzedawca
- Nie chcą chodzić. Mówią, że za małe pieniądze, trzeba pracować. Potrzebuję 5 dobrych ludzi – dobrych zbieraczy, żeby narwali 500 kilogramów. Byłoby bardzo dobrze - mówi Franciszek Jaster – sadownik
Stąd propozycja niektórych sadowników, by zebrać owoce samemu i zapłacić na miejscu. W tym roku, mimo przymrozków, plonów jest nieco więcej niż w zeszłym roku. Sezon zakończy się w połowie sierpnia.