Trwa wojna pieszych z rowerzystami. I jedni i drudzy często nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Przechodnie nierzadko wchodzą pod koła nadjeżdżających rowerów.
- Dzwonek mam i dzwonię. Zwalniam, nieraz wstaję z roweru, bo nie chcę dzwonić dzwonkiem, żeby się usunęli z drogi - mówią pilscy cykliści.
Także cykliści mają swoje grzechy na sumieniu.
– Byłoby bezpieczniej, gdyby rowerzyści troszeczkę wolniej jeździli na tych rowerach. Są ludzie i ludziska - jak są niewychowani to wiadomo, że brawurowo jeżdżą - odpowiadają piesi.
Piesi i rowerzyści spierają się o to, kto jest ważniejszy na takiej drodze. Przepisy są w tej kwestii jasne. Na ścieżce pieszo-rowerowej większe prawa ma pieszy, ale…
- To nie jest tak, że można wchodzić pod jadący rower, bo ja mam pierwszeństwo. To jest tak, że w momencie, kiedy idzie pieszy, rowerzysta powinien mu ustąpić w takich strategicznych miejscach - tłumaczy Łukasz Sędłak, prezes Chodzieskiego Towarzystwa Rowerowego.
Znajomość przepisów, a właściwie jej brak, powoduje, że konflikt na linii rowerzyści – piesi narasta. Zarówno dwukołowi jak i piesi użytkownicy ścieżek niestety często nie znają znaków.
- Jeżeli mamy brać pod uwagę pieszych i rowerzystów, to zdecydowana większość wykroczeń jest popełniana przez tych drugich. Poruszają się oni po tych drogach, po których nie powinni się poruszać. Mam na myśli chodniki i drogi dla pieszych - mówi sierż. Wojciech Zeszot, rzecznik prasowy pilskiej policji.
Cykliści powinni korzystać z dróg dla rowerów, bądź z wyznaczonego specjalnie dla nich pasa.
- Nie wszędzie mamy jeszcze ścieżki rowerowe, natomiast powolutku uczymy się kultury jazdy - mówi cyklista.
Bo od tej kultury zależy bezpieczeństwo i cyklistów i pieszych. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby też to, aby dzieci już podstawówkach poznawały elementarne przepisy ruchu drogowego.