W trakcie epidemii koronawirusa, a szczególnie w momentach pikowania liczby zachorowań, nie zawsze było łatwo dostać się do lekarza pierwszego kontaktu. Przyzwyczajeni do osobistych odwiedzin pacjenci musieli przestawić się na tzw. teleporady. Teraz wygląda już to inaczej.
- Zadzwoniłam rano i bez żadnego kłopotu. Po pierwszym dzwonku był odebrany telefon, od razu rejestracja na wczesną godzinę. W tej chwili dobrze. Na początku było ciężko. Teraz potrzebowałam kilka recept i bez problemu - mówią pacjenci.
Choć o bezpośrednią wizytę jest teraz znacznie łatwiej, to pacjenci nadal muszą liczyć się z koniecznością przestrzegania w przychodniach reżimu sanitarnego.
- Maseczki oczywiście obowiązkowo. Mamy dezynfekcję rąk przy drzwiach, pomiar temperatury. Staramy się umawiać pacjentów tak, aby nie było jakichś tłumów na korytarzach, więc trochę rzadziej. W międzyczasie udzielamy jeszcze porad przez telefon - tłumaczy lek med. Anna Perucka, specjalista medycyny rodzinnej.
Tych jest obecnie znacznie mniej. Większość przychodni w trakcie epidemii przyjmuje pacjentów hybrydowo, czyli załatwiając sprawę telefonicznie lub jeśli wymaga tego sytuacja, bezpośrednio w lekarskim gabinecie.
- Wiele porad może być udzielonych przez telefon typu, czy pacjent może być szczepiony czy nie, więc te teleporady nadal funkcjonują, jednak większość pacjentów przychodzi, bo chce być u nas w gabinecie lekarskim. My z resztą też wolimy udzielać porad i leczyć pacjentów niż udzielać samych teleporad - mówi lek. med. Iwona Leśniewska, specjalista medycyny rodzinnej.
- Podmioty tłumaczyły się, że te ponad 90 proc. teleporad wynika często, albo z błędów przy wypełnianiu sprawozdania, albo z takiego trochę zaniedbania, że po prostu nie zaznaczały odpowiednich świadczeń i poprosiły o to, aby mogły skorygować wysyłane do nas raporty - wyjaśnia Marta Żbikowska-Cieśla, rzecznik wielkopolskiego oddziału NFZ.
Sprawę udało się wyjaśnić. Po korekcie okazało się, że porad telefonicznych było znacznie mniej i umowy z tymi przychodniami NFZ podpisał.
W wielu POZ-tach pacjenci mogą także zaszczepić się przeciwko koronawirusowi. I jak mówią lekarze, to rozsądne, aby z takiej możliwości skorzystać.
- Nawet jeśli zachorujemy to przechodzimy to lżej, nie mamy powikłań i o to głównie chodzi - zapewnia lek med. Anna Perucka.
Bo choć teraz chorych jest znacznie mniej to zdaniem epidemiologów nie unikniemy kolejnej fali. Pytanie tylko czy będzie ona w sierpniu czy we wrześniu.