Podatek cukrowy to opłata, którą od stycznia tego roku muszą uiszczać producenci nie tylko słodzonych produktów, ale także producenci alkoholi sprzedawanych w butelkach o małej pojemności. Chodzi o tzw. „małpki”. Rząd szacuje, że w tym roku z tej daniny otrzyma nawet 3 mld złotych. W pierwszym kwartale tego roku do budżetu państwa wpłynęło około 300 mln zł. Eksperci ostrzegali, że dodatkowe obciążenie sprawi, iż produkty w sklepach podrożeją, a producenci koszty przeniosą na klientów. Z analizy najnowszych danych wynika, że tak się właśnie stało.
Firma CMR, badająca sprzedaż w sklepach małoformatowych, podała że od początku roku średnia cena napoju gazowanego urosła z poziomu 3,43 zł za litr do 4,65 zł za litr. Wody smakowe podrożały z 2,56 zł do 3,39 zł. Rosną także ceny energetyków (z 9,49 zł na 10,76 zł). To oczywiście ma wpływ na decyzje konsumentów, którzy kupują mniej napojów. W ciągu sześciu miesięcy ich sprzedaż spadła o 36 procent. Nie widać takiego trendu w przypadku energetyków, których obecnie spożywamy o 7 proc. więcej niż przed rokiem.
Nie oznacza to, że producenci i konsumenci pogodzili się z dodatkową opłatą. Ci pierwsi zaczęli do napojów, zamiast cukru, dodawać soki owocowe. Gdy stanowią one więcej niż 20 procent zawartości produktu, to jest on z podatku zwolniony. Inną metodą działania jest oferowanie napojów w mniejszych opakowaniach, a przez to tańszych.
Podatek cukrowy to opłata wprowadzona w styczniu tego roku. Do budżetu państwa musi ją uiszczać każdy producent napojów słodzonych. Wynosi ona 50 groszy za litr napoju z cukrem lub słodzikiem. 10 groszy za litr dotyczy produktów z kofeiną lub tauryną. Kolejne 5 groszy płaci się na każdy gram cukru na 100 ml. Górna granica obciążenia to 1,20 zł za litr napoju.
News4Media,
fot.: News4Media
Komentarze
Zobacz także