Noteć to jeden z ważniejszych szlaków wodnych w kraju. Między śluzami Krostkowo, a Nowe, na tzw. odcinku leniwej rzeki dochodzi do zalań pobliskich łąk, które rolnicy wykorzystują do produkcji pasz. Problem jest znany od kilkudziesięciu lat.
– Nie idzie sprzątnąć siana. Nie idzie dojechać do końca Noteci. To zaczęło się na początku lat 90 i zaczęło się zaniedbywać. Noteć wylewa stopniowo. Trudno - mówi Rafał Laskowski, rolnik.
Według rolników, woda zamiast odpływać, cofa się rowami na łąki. Sytuacja powtarza się każdego lata. Rolnicy ratunek widzą jedynie w odmuleniu dna rzeki. Wyczyszczenie podwodnego gruntu miałoby pozwolić na spłynięcie wody.
Nadnoteckie łąki położone są na glebie torfowej. To sprawia, że nagromadzona woda trudno spływa z powrotem do koryta rzeki. Badania przeprowadzone przez naukowców i Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy pokazują, że gleba wokół Noteci osiadła o 60 centymetrów. To sprawia, że każde drobne wystąpienie rzeki z koryta powoduje podtopienia łąk.
– Rolnicy muszą mieć też świadomość, że te łąki położone są na terenie zalewowym. Ten teren zalewowy, jak sama nazwa wskazuje, będzie od czasu do czasu narażony na tego typu sytuacje. My oczywiście staramy się zapobiegać tym sytuacjom - zapewnia Grzegorz Smytry, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy.
Między innymi poprzez konserwację rzeki. W sierpniu specjalne barki będą kosić przybrzeżną roślinność. Ma to sprawić, że woda szybciej spłynie z zalanych łąk i pól.