Wiem, że nic nie wiem – tak można podsumować złotowską debatę dotyczącą sporu o fundusze norweskie. Burmistrz postuluje o dołożenie z miejskiej kasy 12 milionów do projektu “Wielkopolskie Zdroje”. Większość radnych jest przeciwko. W wypracowaniu kompromisu miała pomóc właśnie debata. Wszystko jednak wygląda na to, że przynajmniej na razie, obie strony pozostały przy swoim zdaniu.
Przypomnijmy. W lipcu Złotów otrzymał 3,5 mln euro, czyli ponad 16 milionów złotych dofinansowania do projektu “Wielkopolskie Zdroje”. Miasto do tej kwoty chciało dołożyć ok. 12 milionów, aby zrealizować całą tę koncepcję. Większość radnych na ostatniej sesji Rady Miejskiej była przeciwko. Dlatego władze miasta zorganizowały debatę.
- Ta debata to nowe standardy, na których mi zależało. Taka decyzja nie może być podejmowana w gabinetach, w zaciszu, w gronie klubu, może takiego jak ten - złożonego z trzech osób. Ma się decydować przyszłość tego miasta na dziesiątki lat. To musi być nowoczesna forma nowoczesnego samorządu, a takim jest samorząd, który jest w kontakcie z mieszkańcami - mówi Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
Bo na debatę mogli przyjść i zadać swoje pytania także mieszkańcy. Te mieli również radni, którzy na sesji byli przeciwni dokładaniu 12 milionów z budżetu miasta. Po pełnej emocji debacie, nie ukrywają, że nadal mają wątpliwości.
- Ja jestem przeciwko wydawaniu tych 12 milionów. Ale tutaj trzeba brać pod uwagę tę drugą stronę - jeżeli nie, to co wtedy? Nie jestem do tego przekonany, ale będę nad
tym mocno myślał. Na pewno nie będę przeciwko, ale jaką podejmę decyzję, czy się wstrzymam, czy będę za – nie potrafię jeszcze powiedzieć - waha się Krzysztof Żelichowski, radny rady miejskiej w Złotowie.
Krytycznych słów opozycyjnym rajcom nie szczędzili ci, którzy popierają dofinansowanie z miejskiej kasy. Jak podkreślają, to projekt, który zyskał dobre oceny wśród bezstronnych specjalistów.
- To oceniali eksperci, to nie byli ludzie, którzy nie wiedzą o czym mówią. A widzę, że co niektórzy radni zachowują się jak eksperci. Pytają, ale tak jakby nie słyszeli odpowiedzi, bo one już padały - na sesji, na konferencji... Trzeci raz się spotykamy i to jest takie mielenie, chyba wyrabianie PR-u - irytuje się radny Łukasz Piosik.
Niektórzy radni wrzucili kamyczek do ogródka burmistrza. Jak mówili - termin organizowania debaty jest zbyt późny, a w kontekście Funduszy zabrakło dialogu.
- Brakowało jednej rzeczy – spotkania z panem burmistrzem, z tym panem, który pisał ten projekt i przekonywania nas. Ja jestem za tym, żeby do tego projektu dołożyć tę kwotę. Jaka będzie moja ostateczna decyzja? To będzie jedna z tych trudniejszych, muszę jeszcze nad tym pomyśleć. Jedno jest pewne – nie można zmarnować tych milionów, bo to będzie porażka i dla radnych i dla burmistrza - przekonuje radny Roman Głyżewski.
I z tym akurat zgadzają się wszyscy. Radni podejmą decyzję odnośnie tego, czy miasto dołoży 12 milionów na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej. Ma się ona odbyć jeszcze w październiku. Termin, do którego trzeba zrealizować wszystkie zadania i rozliczyć norweskie środki, mija już za 2,5 roku.
Komentarze
Zobacz także