W środę prezydent Piły Piotr Głowski poinformował o opóźnieniu w budowie centrum przesiadkowego. Zarzucił samorządowcom działania, które w jego ocenie, są grą, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Dziś do jego słów odnieśli się pracownicy Starostwa Powiatowego w Pile.
- Zaznaczam, że każdą decyzję staramy się konsultować z również z prawnikami. To nie jest tak, że wydajemy decyzję, bo tak nam się podoba, tylko one są zgodne z przepisami, które są podstawą do wydania pozwoleń. Więc tutaj sugestie pana prezydenta, że jesteśmy, że działamy na szkodę społeczeństwa, że jesteśmy szkodnikami. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Tym bardziej, że nasz urząd jest cały czas otwarty dla wszystkich - mówi Aleksandra Kinowska, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Pile.
Starosta
pilski Eligiusz Komarowski dodał, że urząd w ciągu roku wydaje około 1400 pozwoleń na budowę. Tylko kilka z nich jest uchylanych i przekazywanych do ponownego rozpatrzenia. Stanowi to niecałe 1 procent wszystkich decyzji o pozwoleniu na budowę. Jego zdaniem Wojewódzki Sąd Administracyjny, który rozpatrzył pozytywnie skargę prezydenta Piły błędnie przyjął, że wszystkimi drogami w mieście zajmuje się prezydent. W Pile tych zarządców jest kilku.
Oprócz tego wskazał, że plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący centrum przesiadkowego, nad którym miał pracować prezydent Głowski, został uchwalony i zmieniony zanim zaczął pełnić swoją funkcję. Jednocześnie w ocenie starosty budowa centrum przesiadkowego wiąże się ze zmianą planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie dworca PKS. Zamiast niego ma powstać osiedle domów wielorodzinnych. A sama budowa centrum może poczekać jeszcze kilka lat. Tyle bowiem, może zająć Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu rozpatrzenie skargi wojewody. Do tego czasu decyzja starosty o odmowie wydania pozwolenia na budowę obowiązuje, ale jest nieprawomocna.
Komentarze
Zobacz także