Od 1 stycznia automatycznie więcej zaczną zarabiać osoby otrzymujące najniższe możliwe wynagrodzenie. Zgodnie z decyzjami rządu płaca minimalna wrośnie z 2800 zł do 3010 zł brutto.
- Podwyższenie minimalnego wynagrodzenia za pracę pozytywnie wpłynie na sytuację finansową gospodarstw domowych, podnosząc dochody pracowników wymagających szczególnej ochrony, zwłaszcza w czasie pandemii - tłumaczyła tę decyzję Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej.
Wiadomo także, że mają wzrosnąć płace w państwowych urzędach. O 4,4 proc. w ramach działań antyinflacyjnych. Przewidziane są także podwyżki dla nauczycieli. Zgodnie z zapowiedziami nauczyciel stażysta ma otrzymywać co miesiąc 4010 zł, a mianowany 4540 zł brutto.
To nie wszystko, bo wzrost płac w „budżetówce” sprawia, że zatrudnieni w prywatnych firmach też chcą zarabiać więcej. Wielka spółka odzieżowa LPP już ogłosiła, że podniesie płace o 10 proc. zatrudnionym w centrali firmy. To ok, 3 tysięcy osób, a wiceprezes LPP zapowiedział:
Z podwyżkami musi liczyć się nie tylko LPP, ale też wiele innych przedsiębiorstw. Według badania Randstad i Gfk Polonia aż 48 proc. firm zamierza podnieść płace swoich pracowników. Wzrost ocenia się na od 2 do 7 procent. Ma to zrekompensować wzrost kosztów życia. Jak podaje portal businesinsider.com.pl na podwyżki w pierwszej kolejności mogą liczyć zajmujący się rynkiem nieruchomości, nowoczesnymi usługami dla biznesu, finansami, ubezpieczeniami, transportem i pracujący w branży magazynowej.
fot. iStock
Komentarze
Zobacz także