Od kilkunastu miesięcy trwa kryzys gospodarczy spowodowany pandemią koronawirusa i lockdownami. To przełożyło się na wzrost cen prądu i gazu na światowych rynkach. W piątek Urząd Regulacji Energetyki ustalił nowe taryfy cenowe na 2022 rok. Od stycznia rachunki za prąd będą o 20 proc. wyższe. Za gaz zapłacimy natomiast nawet o połowę więcej niż dotychczas.
– To uderza nie tylko w nasze portfele, ale ogólnie. Jestem emerytką i nie cieszy mnie to. Będzie ciężko. Nie powinno być tak drastycznie, ale my nic na to nie poradzimy, bo rząd robi swoje. Słyszę, że wszystko idzie w górę, także nie zdziwiłam się tym za bardzo - mówią chodzieżanie.
50 proc. podwyżki cen gazu spowodują, że od nowego roku zapłacimy miesięcznie od 10 do nawet 180 złotych więcej niż do tej pory. Najmniejsza podwyżka dotknie gospodarstwa, które błękitnego paliwa używają jedynie do gotowania.
– To oznacza, że ta cena wzrośnie o około 21 złotych netto miesięcznie. Za statystyczne gospodarstwo domowe przyjmujemy 3-4 osobową rodzinę - tłumaczy Piotr Ludwiczak, rzecznik prasowy Grupy Enea.
Analitycy twierdzą, że styczniowe podwyżki będą większe, niż zakładano wcześniej. Aby zmniejszyć skalę wzrostu cen, rząd wprowadził tzw. tarczę antydrożyźnianą. To dodatki do rachunków za gaz i prąd. Wysokość dopłat będzie zależała m.in. od dochodów na osobę.
– Obowiązkiem Rządu jest reakcja i taka reakcja ma miejsce. Zdecydowanie obniżamy podatki związane z gazem i energią. To pozwoli zdecydowanie zmniejszyć skalę tych podwyżek - zapewnia Marcin Porzucek, poseł na Sejm RP, PiS.
Na największej dopłaty mogą liczyć gospodarstwa domowe, w których dochód na osobę nie przekracza 1500 złotych. Maksymalna wysokość dodatku to 1150 złotych rocznie dla 6-osobowej rodziny.