Temat braków kadrowych w wałeckim szpitalu wojskowym, poruszaliśmy miesiąc temu. Brakowało pielęgniarek oraz lekarzy specjalistów. Także na oddziale neurologicznym z pododdziałem udarowym. Teraz stało się to, czego obawiali się pacjenci - został on zamknięty.
- Katastrofa, jednym słowem. Oceniam to negatywnie, ponieważ pacjenci nie mają kontaktu z lekarzem. Przy udarze czy wylewie liczy się każda chwila. A szukać gdzie indziej szpitala... Nie wiem, czy uda się uratować danego pacjenta - mówią wałczanie.
- Na obecną chwilę zostaliśmy zmuszeni do tego, żeby chwilowo zawiesić działalność oddziału neurologicznego wraz z pododdziałem udarowym. Niemniej jednak sytuacja jest rozwojowa, a rozmowy i ustalenia wciąż trwają - zapewnia Olga Krogulewska, rzecznik prasowy szpitala wojskowego w Wałczu.
Rzeczniczka szpitala nie powiedziała, czy rozmowy trwają z lekarzami, który pracowali na oddziale i złożyli wypowiedzenia, czy są to nowi medycy. Jednak zapewnia, że oddział nie powinien być zamknięty dłużej niż przez trzy miesiące.