- Jemioła występuje na lipach, topolach, klonach... - wymienia leśniczy Leśnictwa Kalina. Kilka lat temu na południu Polski rozpoczęła się ekspansja jemioły na sosnach. W ciągu następnych miesięcy szkodnik rozprzestrzenił się w lasach na terenie północnej Wielkopolski.
– Drzewa usychają, a zabija je jemioła. Jest to bylina, która rośnie sobie na drzewach. Jest, że tak powiem, byliną szczęścia - tłumaczy Marek Usidus, pasjonat przyrody.
Jemioła nie jest jednak szczęśliwa dla zaatakowanych drzew. Bylina pobiera od żywiciela wodę i sole mineralne. To powoduje, że drzewo jest narażone na szkodliwe działanie owadów i grzybów. Jemioła jest w stanie przeżyć nawet 20 lat. Rozprzestrzenia się dzięki ptakom, dla których nasiona byliny to istny rarytas.
W ostatnim czasie ekspansja jemioły stanowi coraz większe zagrożenie dla lasów i miejskich parków. Nie inaczej jest w Pile. Każdy przypadek zainfekowanego drzewa jest oceniany przez specjalistę. Dendrolog stwierdza czy należy je wyciąć.
– Skala jest na tyle duża, że chcąc usunąć każdy przypadek takiej jemioły, sprawiłoby to, że estetyka naszych drzew miejskich, ale także walory przyrodnicze, które mamy na uwadze, bardzo by ucierpiały - tłumaczy Piotr Ziółkowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Zieleni w Pile.
Możliwe jest także czyszczenie arborystyczne, czyli wycinanie jemioły ręcznie z drzewa, ale jak przekonuje Piotr Ziółkowski koszty takiego zabiegu to kilkaset złotych.