Lawina pomocy ruszyła od razu, od momentu ataku rosyjskich wojsk na Ukrainę. Od ubiegłego czwartku bomby spadają na różne miasta – od Charkowa, przez Kijów po Lwów.
– Na Ukrainie ogłoszono stan wojenny. Nasze wojsko odparło pierwsze potężne próby przebicia się przez obronę. Wojna trwa w kilku kierunkach - mówi Dmytro Voloshyn, ochotnik ukraińskiej armii.
Wojenny Exodus Ukraińców trwa. W Polsce jest już ponad 300 tys. uchodźców. Ta liczba stale rośnie. Mieszkańcy naszego regionu także solidaryzują się z nimi. Zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy trwają m.in. w szkołach, parafiach i remizach strażackich.
– Mój dziadek walczył podczas II Wojny Światowej, był w obozie koncentracyjnym, dlatego z żoną postanowiliśmy wspomóc naszych sąsiadów - tłumaczy Łukasz Maciejewski, darczyńca.
Strażacy z ochotnicy z Piły jako jedni z pierwszych zaczęli zbierać dary. Rezultat przekroczył najśmielsze oczekiwania. Przez cały weekend do siedziby OSP przy ulicy Wieniawskiego przyjechało kilkadziesiąt samochodów wypełnionych kartonami z żywnością i ubraniami.
– O 22 napisałem na facebooku post. Odzew miałem po dosłownie 10 minutach tak duży, że sam nie potrafiłem tego ogarnąć. Poprosiłem przyjaciół z jednostki, czy możemy to zrobić wspólnie. W ciągu 30 sekund każdy stwierdził “tak”. Działamy - zapewnia Rafał Ziuzia z OSP RW w Pile.
W akcję pomocy uchodźcom zaangażowali się harcerze. W chodzieskim hufcu przywiezione przez mieszkańców dary wypełniły 3 pomieszczenia.
– Nie potrafię zliczyć, ile osób się tutaj przewinęło. Myślę, że to tak naprawdę setki osób. Całe rodziny przywoziły, tak jak widać, mnóstwo rzeczy. Mamy np. wielkie worki 240 litrowe, wypełnione pampersami - mówi Zuzanna Wypusz, komendantka Hufca ZHP w Chodzieży.
Cały czas najbardziej brakuje środków opatrunkowych, leków przeciwbólowych i uspakajających. Ważne jest, aby medykamenty nie były przeterminowane.