Z Piły wyruszył kolejny transport z darami dla uchodźców, które cały czas przekazują mieszkańcy miasta. W autokarze są także wolontariusze, którzy chcą pomóc na miejscu ludziom w potrzebie.
Biały autokar stoi w półmroku przed Nadnoteckim Instytutem UAM w Pile. Wsiada do niego coraz więcej osób. Kilka stoi przed. Ktoś dogasza w pośpiechu papierosa. Widać jak luk bagażowy zapełnia się darami. Te pakowane są także na tył autobusu. Odnoszę wrażenie, że nie da się wcisnąć tu już szpilki, ale toreb i kartonów do zabrania z tak potrzebnymi darami dla uchodźców cały czas przybywa.
Biały autokar stoi w półmroku przed Nadnoteckim Instytutem UAM w Pile. Wsiada do niego coraz więcej osób. Kilka stoi przed. Ktoś dogasza w pośpiechu papierosa. Widać jak luk bagażowy zapełnia się darami. Te pakowane są także na tył autobusu. Odnoszę wrażenie, że nie da się wcisnąć tu już szpilki, ale toreb i kartonów do zabrania z tak potrzebnymi darami dla uchodźców cały czas przybywa.
-Tu są ciepłe dziecięce buty! Musicie je też zabrać! Niektóre dzieci uciekały w adidasach - słychać krzyk z budynku.
W nim dziesiątki ochotników w pocie czoła przenoszą setki kartonów, które piętrzą się tu już od samego wejścia. To rzeczy, które podarowali pilanie i pilscy przedsiębiorcy.
Wszystko posegregowane i opisane po polsku i ukraińsku. To ułatwi pracę wolontariuszy, którzy będą wydawać dary już na miejscu. Wśród nich jesteśmy także i my. Grupa ochotników z Piły i okolic, którzy chcą pomagać w Przemyślu lub na polsko-ukraińskiej granicy. Na niektórych twarzach maluje się niepewność. Na innych zdeterminowanie.
- Nie mogłam inaczej. Widząc w telewizji to co dzieje się teraz na Ukrainie chciałam działać. Wzięłam urlop w pracy i jestem - mówi Marika, która przyjechała tu z Trzcianki.
Po 20 szybka zbiórka. Odhaczenie listy ochotników, krótkie informacje dotyczące podróży oraz tego, co prawdopodobnie czeka nas na miejscu.
- Musicie być gotowi na to, że będziecie robić tam wszystko. Zależy od tego, jakie będą tam aktualnie potrzeby. Rozdzielanie darów, rozdawanie żywności, pomoc przy noworodkach... - mówi Krzysztof Kassner, który wraz ze swoim biurem podróży organizuje całą logistykę tego wyjazdu.
Jego żona wróciła niedawno z poprzedniej takiej wyprawy, dzięki której w miniony weekend na przejście graniczne w Medyce trafiła pomoc rzeczowa od hojnych pilan. W drodze powrotnej zabrali i rozwieźli po Polsce 72 ukraińskie kobiety z dziećmi, którym udało się uciec od piekła putinowskiej wojny. Tu są już bezpieczne, jednak na ich kraj, w którym zostali ich mężowie i krewni nadal spadają śmiercionośne rakiety rosyjskiej armii. Wielu z ukraińskich uchodźców nadal czeka na przejściach granicznych, aby wydostać się z ogarniętej wojną Ukrainy.
Po 21 autokar zapakowany od połowy po dach z 23 wolontariuszami na pokładzie wyrusza w ponad ośmiogodzinną podróż.
Dołączył do nas także bus zapchany darami. Mężczyzna z gminy Lubasz chciał pomóc, oferując swoje auto i czas. Chce przewieźć rzeczy na granicę a w drogę powrotną zabrać uchodźców.
Pół godziny przed północą dotarliśmy do pierwszego przystanku naszej podróży.
W Poznaniu zatrzymaliśmy się przed prywatną firmą. Biura i salę konferencyjną naprędce przekształcono w magazyn i zaplecze socjalne. Zabieramy stąd kolejne dary w tym leki i pięć dużych namiotów, które można łatwo rozstawić. Trafią za ukraińską granicę. Będą mogły się w nich ogrzać kobiety i dzieci, które nawet kilka dób czekają w tych warunkach pogodowych na przekroczenie granicy. Nie mają wyjścia. W niektórych rodzinnych miastach czeka już rosyjska broń masowego rażenia. O jej skutkach słyszymy bezpośrednio od Artema. Mężczyzna od 7 lat mieszka i pracuje w Polsce. Pochodzi z ostrzeliwanego Charkowa.
W rodzinnym mieście nadal mieszka jego mama. Z przejęciem relacjonuje nam to, co dzieje się teraz na wojennym froncie w jego ojczyźnie. Rakiety spadły blisko bloku w którym mieszka jego mama. Z trudem opowiadao tym co dowiaduje się od swoich przyjaciółka i znajomych z którymi udaje się pozostawać mu w stałym kontakcie.
Z Poznania zabraliśmy także kolejnych pięciu wolontariuszy. Na granicę jedzie już 28 osób. Rano powinnismy być już na miejscu.