Ukraińska rodzina znalazła schronienie w Pile
05.03.2022 Autor:
AK
Półroczna Leja wraz z rodzicami i rodzeństwem przez 26 godzin uciekała z Ukrainy. Katia i Roman przygotowywali się do tego, odkąd tylko o wojnie zaczęto mówić na poważnie.
- Na wszelki wypadek kupiliśmy bilety na pociąg na zachodnią Ukrainę, do Użhorod na każdy dzień, na pięć dni pod rząd, żeby były bilety dla wszystkich, i każdego dnia przekładaliśmy te bilety, bo opłata nie była za duża - mówi Roman Boiko, uchodźca z Ukrainy
Do ostatniego momentu mieli nadzieję, że Putin nie zaatakuje ich ojczyzny. Stało się inaczej. Kiedy ruszyła inwazja zapakowali wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Ostatecznie zdecydowali się pojechać samochodem. Do auta zmieścił się jeszcze przyjaciel Romana z dziewczyną i ruszyli w drogę.
Trasa spod Kijowa do Żytomierza normalnie zajmuje 1,5 godziny. Oni jechali 6. A do granicy było jeszcze daleko. Tam ukraińscy pogranicznicy nie chcieli wypuścić Romana, choć zgodnie z ukraińskim prawem pomimo mobilizacji mógł opuścić kraj, bo ma trójkę dzieci.
- Wzięłam podniosłam dziecko. Krzyczałam, mam półroczne dziecko, musicie mnie przepuścić. Oni mnie przepuścili, ale pozostali zostali z Romanem. Stoję, utworzyli mi korytarz, a ja na to, że nigdzie nie pójdę, jeśli nie przepuścicie mojego męża. Oni mówią nie, a ja, że bez niego pójdę - mówi Katia Boiko, uchodźczyni z Ukrainy
Przepuścili. Po polskiej stronie dostali najpierw pić i jeść. Potem padały pytania...
Chcecie do Krakowa. Chcemy. A do Warszawy? Chcemy. Odwieźcie nas gdziekolwiek - opowiada Katia
I tak trafili do Piły. Do miasta, gdzie nie mieli ani rodziny, ani znajomych. Za to było dużo ludzi dobrej woli.
- Myśleliśmy, że zbiórka będzie bardzo trudna - rzeczy i wszystkiego, żeby im tutaj wszystko zapewnić, no ale pilanie... sobota to był dzień łez, bo drzwi się nie zamykały - mówi Paulina Sławska, współwłaścicielka mieszkania w Pile
Paulina i jej tata oddali im mieszkanie. Nie wiadomo na jak długo. Teraz to najmniej się liczy. Od poniedziałku dzieci pójdą do szkoły.
- Mi się tu bardzo podoba - mówi 10-letnia Alinka Bojko
- Stał duży ładny samochód i wszystkie samochody są takie czyste. Bardzo mi się tu podoba - dodaje 8-letni Artur Boiko
Na razie się aklimatyzują. Roman ma pracę. Jest programistą. Może wykonywać zadania zdalnie. Wracać nie chcą.
To jest przyczyna, żeby zostać tu po wojnie. Myśleliśmy o tym, że jeśli uda nam się sprzedać nasze mieszkanie, które mamy na kredyt po zakończeniu wojny to dobrze, Jeśli się nie uda, to zarobimy na nowe już tutaj - wyjaśnia Roman Boiko, uchodźca z Ukrainy
Piła podoba im się szczególnie. Przypomina im ich dom, z którego musieli uciekać. Na razie się adaptują i oswajają. Pozostał jednak lęk o rodzinę, która została na Ukrainie.