Od stycznia do teraz spaliło się już kilka hektarów lasów w naszym regionie. A to dopiero początek. Przełom marca i kwietnia to czas, kiedy w lasach wzrasta zagrożenie pożarowe. Kilkanaście dni ciepłej i bezdeszczowej pogody sprawiło, że można spodziewać się najgorszego.
– W tej chwili mamy wilgotność ściółki nieprzekraczającą 15 proc. Jest naprawdę bardzo, bardzo sucho. Od paru dni mamy bardzo wysokie zagrożenie pożarowe. Pojawiają się pierwsze pożary - mówi Sławomir Majewski, naczelnik wydziału ochrony lasu RDLP w Pile.
Ogień może rozprzestrzeniać się z prędkością nawet 20 km/h. A przyczyna pożaru często jest jedna: człowiek.
– Panuje opinia, że podpalanie traw, czy wypalanie łąk użyźnia glebę, a to jest absurd i tylko mit. Tak naprawdę podpalenia wyjaławiają glebę i niczemu nie służą - tłumaczy mł. kpt. Artur Binkowski, rzecznik prasowy chodzieskich strażaków.
– Jeżeli pożar swoim działaniem zagraża życiu i zdrowiu innych osób lub powoduje duże straty w mieniu, w tym momencie mamy do czynienia z artykułem 163 KK, czyli spowodowaniem zagrożenia pożarowego, za które przewidziana jest kara do 10 lat pozbawienia wolności - przypomina st. sierż. Wojciech Zeszot, rzecznik prasowy pilskiej policji.
Mundurowi apelują też, bo o ogniu w lesie niezwłocznie powiadomić strażaków, dzwoniąc na numer alarmowy 998.