Palmy, święconka i obowiązkowa msza rezurekcyjna - tak przed laty wyglądała Wielkanoc na Krajnie. Niektóre z tych zwyczajów przetrwały do dziś.
Ostatnie przygotowania do świąt rozpoczynała Niedziela Palmowa. Mieszkańcy Krajny święcili skromne wiązanki przystrojone bukszpanem, dawniej nazywanym gryszpanem. Po powrocie do domu palmy wkładano za święte obrazy. To miało uchronić domowników przed nieszczęściami. Od lat znana jest także tradycja święconki.
– Święcenie potraw. Ten zwyczaj jest jeszcze kultywowany zarówno na wsi, jak i w miastach. W wielu rodzinach Krajeńskich na pewno jest praktykowany zwyczaj związany z Wielkim Piątkiem tzw. boże rany - mówi Roman Skiba, etnograf z Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią.
Gospodarz rankiem zbierał gałązki z kolcami, po czym budził pozostałych smagając ich po nogach. Zwyczaj miał przypominać, że Chrystus był biczowany w Wielki Piątek. W tym czasie gospodynie przygotowywały święconkę.
– Na Krajnie dawniej nie było zwyczaju dzielenia się jajkiem. Gdy przygotowywano święconkę, wówczas do koszyka wkładano jedno jajko dla każdego domownika, dlatego nie dzielono się jak ma to miejsce dziś - wyjaśnia Joanna Medycka, asystentka muzealna w Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią.
W Wielką Sobotę Krajniacy wrzucali gałązki cierni do ogniska rozpalonego przed kościołem. Później zabierali je do domu. Wierzono, że spalone łodygi zapewnią urodzaj na polach. W niedzielę natomiast wszyscy tłumnie uczestniczyli w rezurekcji.
Po mszy odbywały się wyścigi wozów, którymi do kościoła przyjechali gospodarze. Najszybszy z nich miał jako pierwszy zakończyć żniwa. Znany dzisiaj zwyczaj przygotowywania gniazdka dla wielkanocnego zająca na Krajnę trafił dopiero w XX wieku.