Julita Kuśmierek od kilku lat stara się o mieszkanie socjalnego. Niedawno dostała propozycję zamieszkania w lokum na ul. Bankowej, jednak to, co zastała po wejściu do środka, wywołało u niej szok.
- Tu nawet nie ma ogrzewania. Tu stoi zwykła “koza” na środku pokoju, a ja się boję spłonąć żywcem. Kable są pogryzione przez szczury, cała toaleta też jest pogryziona - mówi Julita Kuśmierek, niedoszła lokatorka.
Według Julity Kuśmierek oraz jej partnera, mieszkanie nadaje się do generalnego remontu. Zaprzyjaźniony budowlaniec wycenił go na 30 tysięcy złotych.
- Po otwarciu drzwi nie gasiłem w ogóle papierosów. To był papieros za papierosem...Zobaczyłem pokój z grzybem na ścianach, a przecież ona jest chora i nie może w takich warunkach funkcjonować - zapewnia Maciej Wylegała, partner pani Julity.
- Ja już spać po nocach nie mogę. Tyle tabletek uspokajających co ja biorę... - żali się wałczanka.
Prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego odpiera te zarzuty. Jak podkreśla - Julita Kuśmierek nie otrzymała tego mieszkania, a miała jedynie je obejrzeć. Dlatego nie było przygotowane do bezpośredniego zamieszkania. Poprzedni lokator tam zmarł, więc TBS i tak będzie musiał to mieszkanie posprzątać. Według Mariusza Eysymontta, lokum spełnia wszystkie techniczne kryteria.
- My mamy robione przeglądy techniczne wszystkich obiektów. Na pewno nie możemy pokazywać mieszkania, które takiego przeglądu nie ma, to jest normalne. Każde lokum ma swoją książkę obiektu budowlanego. Jeżeli nie nadawałoby się do użytku, to w tej książce byłoby to zawarte, a czegoś takiego nie ma, bo sprawdzałem. Protokoły kominiarskie, przeglądy elektryczne – wszystko się zgadza - mówi Mariusz Eysymontt, prezes TBS Wałcz.
Po nagraniu, Julita Kuśmierek i Maciej Wylegała spotkali się z miejskimi urzędnikami. Zaproponowano im inne mieszkanie socjalne na okres tymczasowy. Przystali na tę propozycję.