Z odkrytymi w styczniu odpadami jak dotąd nic się nie dzieje. Eksperci szacują ich ilość na ponad 10 tys. ton.
- Właściwie w każdym miejscu, gdzie wierciliśmy okazywało się, że są zakopane odpady i to odpady bardzo różnych kategorii. Od komunalnych po przemysłowe i budowlane - tłumaczy Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury WIOŚ.
Z czego nawet połowa to odpady niebezpieczne dla środowiska. W dodatku z przeprowadzonych analiz wynika, że ich temperatura stale rośnie, co zdaniem biegłego, może doprowadzić do samozapłonu.
- Wtedy byłoby to duże niebezpieczeństwo i ogromne koszty gaszenia pożaru podziemnego. Patrząc też na niebezpieczeństwo jakie tworzyłoby to dla okolicznych mieszkańców, czy nawet wydobywające się różnego rodzaju opary, też będą skażały całe środowisko - mówi prokurator Michał Jopek z Prokuratury Rejonowej w Pile.
Nawet gdyby podziemny pożar nie wybuchł, to zdaniem biegłego i tak może dojść do skażenia okolicznych wód gruntowych.
- Trudno powiedzieć, czy ono wystąpi za miesiąc, za rok czy za pięć, ale z pewnością zagrożenie istnieje - dodaje kierownik WIOŚ.
Niebezpieczne odpady powinny z Róży Małej zostać usunięte jak najszybciej. Walka z czasem trwa. Na razie toczy się na drodze administracyjnej.
- Obecnie wystawiliśmy wezwania do usunięcia tych odpadów do trzech podmiotów, które były zaangażowane w zwożenie tych odpadów na teren żwirowni. Firmy te maja 14 dni, na to, żeby usunąć te odpady - tłumaczy Tobiasz Wiesiołek, wójt gminy Szydłowo.
Niestety walka z nielegalnym składowaniem odpadów przypomina często walkę z wiatrakami.
- Wydajemy decyzję, oni się odwołują od decyzji, ona wraca do SKO i wraca z powrotem do gminy - dodaje wójt Szydłowa.
A czas ucieka. W sprawie – jak dotąd - zatrzymano 18 osób. Wiadomo kto jest właścicielem gruntu, kto go dzierżawił oraz kto przewoził odpady, jednak dla dobra śledztwa prokuratura nie ujawnia żadnych danych.
Jak pokazuje praktyka w wielu takich sprawach, sprawców nie udaje się jednak pociągnąć do odpowiedzialności.
- Jest ryzyko, że my zostaniemy z tym problem. Wtedy na pewno będziemy zwracać się do różnych podmiotów o pomoc, bo nie będziemy na pewno w stanie udźwignąć takiego przedsięwzięcia - przyznaje Tobiasz Wiesiołek.
Koszty całej operacji mogą sięgnąć nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Ekolodzy nie mają złudzeń. Takich spraw jak ta w gminie Szydłowo będzie więcej.
- Odpady są coraz droższe i będą coraz droższe i ta cena pozbywania się odpadów będzie rosła. Jak rośnie cena tego rynku to i będą procedery takie, które będą polegały na nielegalnym pozbywaniu się odpadów - tłumaczy dr Paweł Owsianny, dyrektor nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile.
Śmieci, także te nielegalne przywożone są do Polski nawet z zagranicy. Nowym narzędziem do walki z przestępczością środowiskową ma być nowy dokument na stronie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Dzięki formularzowi można anonimowo zgłaszać podejrzenie popełnienia przestępstwa, tak jak to było w przypadku żwirowni obok Róży Małej.