Wracamy do tematu cen gazu w Jastrowiu. W grudniu informowaliśmy o drastycznych podwyżkach, które dotknęły miasto. W styczniu parlament przegłosował ustawę chroniącą szereg instytucji przed wzrostami cen. Jednak jak się okazuje – ochrona nie dotyczy miejskiej spółki w Jastrowiu...
W grudniu miejski Zakład Energetyki Cieplnej i Usług Komunalnych alarmował o fatalnej sytuacji na rynku gazowym oraz drastycznych, bo sięgających nawet 300 proc. podwyżkach opłat za ciepło. Spółka organizowała nawet spotkania z mieszkańcami, na których nie brakowało ogromnych emocji. W styczniu weszła w życie tzw. “ustawa Sasina”, która ochrania przed podwyżkami szereg instytucji. Jest tutaj jednak jeden haczyk.
- Dotyczy to tylko tych, którzy mają swoją kotłownię. Natomiast nie dotyczy tych odbiorców, którzy tak jak nasi odbiorcy, są zasilani za pomocą spółki ciepłowniczej. My też kupujemy gaz i w 99 proc. zasilamy obiekty, które powinny być chronione - tłumaczy Grzegorz
Białas, prezes Zakładu Energetyki Cieplnej i Usług Komunalnych w Jastrowiu.
Czyli np. Wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie czy szkoły, którym ciepło dostarcza ZECIUK. Prezes spółki zwraca się z apelem o pomoc do parlamentarzystów. Ci tłumaczą, że mają związane ręce.
- Ze względu na przepisy i tzw. Dyrektywę unijną, niestety nie możemy wszystkim pomóc. To oczywiście nie zmienia faktu, że podejmujemy działania, żeby to zmienić. Także jeżeli chodzi o odpowiednie rozwiązania dla przedsiębiorców - mówi poseł PiS Marta Kubiak.
Jak dodaje poseł Kubiak, sytuacja na rynku gazowym może unormować się, a ceny spaść za pół roku i to nawet w przypadku, gdy w Ukrainie będzie trwała wojna. Właśnie wtedy do Polski zacznie płynąć gaz z Norwegii. Wyraziła także gotowość do spotkania się z prezesem Białasem, żeby znaleźć wyjście z tej trudnej dla spółki i jastrowian sytuacji.
Komentarze
Zobacz także
