Napływające zewsząd informacje o podwyżkach nikogo już nie dziwią. Ceny niemal w każdym sektorze rynku biją rekordy. Tak jak cena energii.
Drożyzna jest pokłosiem nie tylko błędnej polityki finansowej w kraju, ale również czynników zewnętrznych, m.in. wojny w Ukrainie, która mocna uderzyła w wiele krajów świata. Odbija się to niestety na naszych kieszeniach. I to odczuwalnie. Od pewnego czasu specjaliści finansowi mówią głośno o tym, że wkrótce możemy spodziewać się kolejnych gigantycznych rachunków – tym razem za prąd.
Analitycy z Biura Maklerskiego Pekao wyliczyli, że jeśli obecny poziom cen energii elektrycznej w kontraktach giełdowych utrzymałby się w kolejnej części roku, odbiorcy w taryfie G – czyli gospodarstwa domowe – musieliby mierzyć się w przyszłym roku z podwyżkami rzędu nawet 70 proc.
Co na to prezes URE?
Do sprawy odniósł się Rafał Gawin, szef Urzędu Regulacji Energetyki, w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Jak przyznał, ceny energii elektrycznej będą zależeć m.in. od ceny węgla. A tej wciąż nie znamy, bo trwają negocjacje.
– Zwykle o tej porze roku szacunki były już znane, ale musimy pamiętać, że obecnie na rynku węgla mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją. Spółki nie mają danych, ponieważ
doszło do sytuacji, w której dostawcy węgla wypowiadają dotychczasowe umowy ciepłowniom i elektroenergetyce – wyjaśnił.
– Jeśli tak, to spółki będą chciały rekompensować koszty wyższymi cenami energii sprzedawanej na rynku hurtowym w kolejnych miesiącach, a w konsekwencji – wyższą taryfą dla gospodarstw domowych na przyszły rok – tłumaczył Gawin.
Co nas czeka w 2023 roku?
Prezes URE pytany o to, jak bardzo mogą wzrosnąć ceny energii elektrycznej w przyszłym roku, dał do zrozumienia, że choć szacunki te są bardziej optymistyczne, niż podają niezależni eksperci, Polacy i tak będą musieli poszukać kolejnych oszczędności, żeby uporać się z opłaceniem faktur.
– Przy uwzględnieniu cen energii elektrycznej, która została sprzedana do początku kwietnia 2022 r., taryfa za samą sprzedaż energii elektrycznej (bez kosztów dystrybucji) może wzrosnąć o 50 proc. To jednak tylko założenie, ponieważ nie wiemy, jak będzie wyglądać cena energii elektrycznej w kolejnych miesiącach – wyliczył.
fot. iStock