O strzelaninie pod Ryczywołem i jej skutkach informują wszystkie media w głównych wydaniach informacji. Oborniccy policjanci chcieli we wtorkowe popołudnie zatrzymać do kontroli dostawcze Iveco w Ryczywole. Kiedy pojazd nie zatrzymał się, ruszyli za nim w pościg. Po dwóch kilometrach samochód zjechał z głównej drogi.
– Mężczyzna wjechał w polną drogę i po przejechaniu krótkiego odcinka tej drogi zatrzymał pojazd, wysiadł z samochodu, wyciągnął broń i zaczął strzelać do policjantów. Policjanci odpowiedzieli użyciem broni służbowej - informuje podinsp. Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego KWP w Poznaniu.
Mężczyzna – zginął na miejscu. Miał 53 lata. Był - jak udało nam się dowiedzieć - mieszkańcem Huty pod Czarnkowem. Z informacji przekazywanych przez komendę wojewódzką w Poznaniu miał bogatą kartotekę policyjną. Był notowany za przestępstwa kryminalne, narkotykowe i drogowe.
W czasie akcji ranni zostali też policjanci. Jeden został trafiony w brzuch. Przeszedł poważną operację w poznańskim szpitalu. Dzisiaj jego stan - według lekarzy - jest stabilny. Drugi policjant został trafiony w udo. Śledczy ustalili, że napastnik strzelał z broni czarnoprochowej.
Na broń czarnoprochową nie potrzeba zezwolenia. Napastnik strzelał z rewolweru. W jego bębenku zazwyczaj znajduje się 6 kul. Skuteczny zasięg ocenia się na 50 metrów.
- Nie ma takiej opcji, żeby funkcjonariusz policji, jeśli do niego jest strzelane, odróżnił bron, że to jest czarnoprochowa. Natomiast jeśli jest załadowana, robi szkodę taką samą jak każda inna broń - tłumaczy Czesław Maras, właściciel sklepu myśliwskiego.
Śledczy cały czas wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Nie chcą też ujawniać kolejnych szczegółów. Na czwartek zaplanowana jest sekcja zwłok napastnika.