Plany pilskiego PKS-u odnoszące się do tego terenu są znane od kilku lat. Spółka walczy o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego, tak aby umożliwiał on zabudowę wielorodzinną. Gdyby radni wyrazili na to zgodę, PKS teren ten chce sprzedać deweloperowi.
- Ilość wjazdów na dworzec z obecnej chwili w porównaniu do okresu sprzed pandemii zmalała o 1/3. W przypadku powstania centrum przesiadkowego, korzystalibyśmy sami z tego dworca co jest ekonomicznie nieuzasadnione - przekonuje Ryszard Michałek, prezes PKS w Pile.
Tak jak zdaniem prezesa spółki, utrzymywanie budynku obecnego dworca. Rocznie to ponad 300 tys. zł. Najwięcej kosztuje ogrzewanie.
- Najprawdopodobniej jesienią dworzec jako sam budynek będzie zamknięty - dodaje prezes PKS w Pile.
PKS w zamian zamierza korzystać z Centrum Przesiadkowego, które za unijne pieniądze obok pobliskiej galerii handlowej chce wybudować miasto.
- Szumnie nazywanego Centrum Przesiadkowym, bo tak naprawdę będzie to sześć zwykłych przystanków autobusowych, nieco większych. Bez węzła sanitarnego, bez poczekalni. Bez możliwości załatwienia zwykłych codziennych potrzeb - krytykuje Eligiusz Komarowski, starosta pilski.
Z tego powodu starostwo zapowiada zgłoszenie uwag do projektu zmiany planu zagospodarowania przestrzennego oraz zbiórkę podpisów pod odpowiednią petycją.
- Zastanówcie się szanowni radni, zastanówcie się włodarze gminy Piła, dokąd zmierzacie? Bo miasto Piła jak powiedział starosta traci i spada we wszystkich sondażach. Jesteśmy średnim miastem, ale na podstawie innych miast byłych wojewódzkich stoimy bardzo słabo - mówi Arkadiusz Kubich, wicestarosta pilski.
Także pod względem siatki połączeń autobusowych. PKS przekonuje, że wiele z nich jest po prostu nierentownych. Powodów jest kilka: m. in. rosnące koszty: paliwa, kierowców oraz utrzymania taboru, przy spadającej liczbie podróżnych. Szansą na ich utrzymanie mogłaby być lepsza współpraca z samorządami.
- Aby władze samorządowe wykorzystały środki, które cały czas są dostępne. To jest Fundusz Rozwoju Połączeń Autobusowych, który umożliwia dofinansowanie tej komunikacji, tak aby z tych środków utrzymać to co do tej pory realizujemy - mówi Leszek Maron, dyrektor PKS w Pile.
Jeśli nie uda się porozumieć z samorządami część połączeń zniknie już w czerwcu, ale być może za chwilę pojawi się alternatywa...
- Rozważamy uruchomienie własnego transportu powiatowego. Oczywiście na początku nie będzie to jakaś wielka firma, ale na tych najbardziej newralgicznych i ważnych trasach szczególnie dla nas jako organu prowadzącego szkoły średnie, będziemy na pewno starali się takie działania uskutecznić - zapewnia Eligiusz Komarowski, starosta pilski.