System Pegasus w Polsce był kupiony przez rząd nielegalnie i był wykorzystywany przede wszystkim do podsłuchiwania osób nieprzychylnych obecnej władzy – takie wstępne wnioski wynikają z prac senackiej komisji ds. inwigilacji, które w Pile przedstawiał senator Marcin Bosacki.
O ustaleniach senackiej komisji ds. nielegalnej inwigilacji Pegasusem, czyli oprogramowaniem szpiegującym telefony, senator Marcin Bosacki mówił w trakcie wtorkowego otwartego spotkania. Jak przekonywał ponad pięć miesięcy prac komisji potwierdziło wcześniejsze ustalenia Najwyższej Izby Kontroli co do zakupu Pegasusa za 25 mln zł dla CBA. Pieniądze na to pochodziły z Funduszu Sprawiedliwości, który miał być przeznaczony na wsparcie ofiar przestępstw.
- Na całym świecie używają tego wywiady lub wywiady wojskowe, do zwalczania, do atakowania celów zewnętrznych, czyli wrogów państwa, którzy są na zewnątrz. W Polsce prawie wyłącznie wewnętrznie - tłumaczył.
Do podsłuchiwania co najmniej kilkunastu osób - w tym polityków opozycji m.in. Krzysztofa Brejzy oraz prokurator Ewy Wrzosek czy lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka. Prasa informowała również o możliwych podsłuchach ludzi związanych z PiS.
- To co dzieje się w ostatnich latach
w Polsce to jest coś co przypomina nam wszystkim czasy komunistyczne w PRL-u, a więc inwigilacja, podsłuchy, śledzenie, zwłaszcza polityków, którzy są nie po linii władzy - powiedział senator Platformy Adam Szejnfeld.
Ilu ich było? Skala jest trudna do oceny. Ataki Pegasusem na urządzeniach opartych na androidzie mają być niemożliwe do wykrycia - a takich telefonów używa w Polsce 90% użytkowników. Kilkanaście potwierdzonych przypadków pochodzi z Iphonów. Politycy rządzącej koalicji nie przywiązują zbyt dużej wagi do pracy komisji.
Faktycznie senacka komisja nie ma uprawnień śledczych. Senatorowie w ciągu najbliższych miesięcy chcą napisać pokomisyjny raport oraz projekt nowelizacji ustawy o służbach specjalnych, zwiększający kontrolę nad nimi. Z kolei pod koniec ubiegłego roku Ministerstwo Obrony Izraela poinformowało o zmniejszeniu liczby krajów, którym tamtejsze firmy mogą sprzedawać narzędzia do nadzoru cyberataków. Na nowej liście nie ma m.in. Polski. A jednym z takich narzędzi jest właśnie słynny już Pegasus.