- Ten dzień pamiętam, jak dziś. Była sobota, wczesny ranek. Wiktoria po przebudzeniu zaczęła się uskarżać na ból głowy, potem pojawiły się wymioty. Nie czekając dłużej postanowiliśmy z żoną, że pojadę z córeczką do szpitala do Poznania. Czułem, że dzieje się coś niedobrego, lecz mimo wszystko liczyłem, że może to jakiś wirus, infekcja lub niegroźne powikłania po covidzie… - tłumaczy ojciec dziewczynki.
Wyniki z badania tomografem komputerowym nie pozostawiły wątpliwości - guz mózgu. Dziewczynka została przewieziona do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam lekarze wykonali operację ratującą życie. Guz usunięto, ale pozostał niedowład lewej strony oraz problemy z chodzeniem, pogorszył się wzrok i koncentracja uwagi. Kilka dni później przyszły wyniki badań histopatologicznych – okazało się, że guz to gwiaździak włosowatokomórkowy. Ten rodzaj guza ma tendencje do odrastania i dalszego, wieloletniego leczenia… I niestety – w przypadku Wiktorii, guz również odrasta. W Polsce w takich przypadkach lekarze zaproponowali półtoraroczną chemioterapię, lecz bez gwarancji, że ona zadziała.
Link do zbiórki znajduje się w tym miejscu.
fot. siepomaga.pl
Komentarze
Zobacz także