Pilscy przedsiębiorcy apelują o pomoc do ministra
05.07.2022 Autor:
Artur Maras
Strunbetonowe podkłady kolejowe od pół wieku wytwarza fabryka w Mirosławiu pod Ujściem. Firma dostarczała je chociażby pod największą inwestycję za unijne pieniądze w Wielkopolsce, czyli modernizację trasy Poznań - Piła. Teraz jednak skończyła się perspektywa unijna i skończyły się duże i rentowne zlecenia.
- W tej chwili mamy kilka bardzo nierentownych kontraktów - przyznaje Dariusz Terlecki, prezes Wytwórni Podkładów Strunobetonowych SA w Mirosławiu.
Podpisanych kilka lat temu. Przez ten czas wiele się zmieniło. Pandemia, wojna w Ukrainie, szalejąca inflacja. Drastycznie wzrosły ceny stali czy energii, a tym samym koszty produkcji. Firma walczy o przetrwanie.
- Oszczędności, oszczędności, oszczędności. Ta restrukturyzacja, którą przeprowadzamy od 1,5 roku przynosi jakieś wymierne korzyści finansowe, ale będzie ciężko zrekompensować kosztami restrukturyzacji i oszczędnościami wzrost kosztów materiałów - przyznaje Dariusz Terlecki.
Z takimi problemami zmaga się coraz więcej firm. Dlatego Izba Gospodarcza Północnej Wielkopolski wystąpiła z apelem do ministra rozwoju i technologii o pomoc. Bo już teraz szacowanie kosztów paliwa na najbliższe miesiące to jak wróżenie z fusów. Więc jak firmy budowlane mają szacować ceny asfaltu, cementu czy stali za pięć lat? Przedsiębiorcy oczekują od ministra m. in. większej elastyczności sektora publicznego, urealnienia cen i waloryzacji kontraktów.
- Uruchomienia zamówień nawet jeżeli nie będzie środków z KPO, aby rząd uruchamiał zamówienia na kolejne inwestycje i przewidywał we wszystkich kontraktach wieloletnich waloryzację, odpowiedni wskaźnik wzrostu cen towarów i usług, czy poszczególnych cen wzrostu energii czy materiałów, ale co najważniejsze też waloryzacji wstecznej kontraktów - wymienia Grzegorz Marciniak, prezes Izby Gospodarczej Północnej Wielkopolski.
Jest i druga strona tego medalu. Wiele samorządów ma trudności ze zrealizowaniem planowanych inwestycji. Brakuje chętnych wykonawców lub proponowane przez nich w przetargach ceny mocno przewyższają możliwości finansowe samorządów. Przykładem może być hala sportowa przy pilskiej Szkole Podstawowej nr 7. W ubiegłym roku miasto przeprowadziło dwa przetargi na to zadanie. Oferty były o kilka milionów zł wyższe niż spodziewali się urzędnicy. Nie było więc innego wyjścia jak zmienić projekt.
- Pewne materiały zostały zastąpione nieco innymi, w niższej półce cenowej, ale generalnie to co było wcześniej prezentowane, jeśli chodzi o wizerunek, pozostaje takie samo - mówi Jolanta Sobieszczyk, dyrektor Wydziału Rozwoju i Funduszy Europejskich UM Piły.
Miasto ogłosiło w czerwcu trzeci przetarg na to zadanie. 14 lipca mija termin składania ofert.