Cała sprawa rozpoczęła się niemal równo 3 lata temu. To właśnie w lipcu 2019 r., do Muzeum oraz domu dyrektorki weszła prokuratura. Chodziło o potencjalne nieprawidłowości przy rozliczaniu projektu, w którym brała udział placówka. W jego ramach Muzeum za pieniądze z budżetu miasta miało zakupić m.in. multimedialne aplikacje. Jednak zdaniem prokuratury, tak się nie stało.
- Pani dyrektor dopuszczała do tego, że: sfałszowano dokumenty, sfałszowano mnóstwo dokumentów związanych z przetargami na dostawę tych usług lub oprogramowania. Następnie sfałszowano dokumenty odbioru - mówi prok. Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Prokuratura w roli podejrzanych stawia także kilka innych osób, jednak na razie nie zdradza czy chodzi o inne osoby pracujące w muzeum. Śledczy wycenili transakcje, które ich zdaniem były fikcyjne, na niemal 350 tysięcy złotych. Może za to grozić od 1 do 10 lat pozbawienia wolności. Magdalena Suchorska nie przyznaje się do winy. Odmówiła składania wyjaśnień w prokuraturze. Nie zgodziła się również na nagranie przed kamerą, jednak wysłała redakcji kilka wiadomości w formie SMS-ów.
Magdalena Suchorska została odwołana kilka dni temu przez burmistrza Wałcza.
- Są to zarzuty nadużyć na wysokie kwoty i na szkodę gminy miejskiej. A także zarzuty, które stwierdzają podrabianie podpisów swoich zwierzchników, czyli również pracowników byłego kierownictwa Urzędu Miasta - mówi Maciej Żebrowski, burmistrz Wałcza.
Konkurs na nowego dyrektora placówki został już ogłoszony. Rozstrzygnięcie 20 lipca.