Kreatywni handlowcy
Zgodnie z założeniem zakaz handlu w niedziele wprowadzono po to, by umożliwić odpoczynek pracownikom sklepów wielkoformatowych i dać przewagę konkurencyjną małym punktom detalicznym. W prawie przewidziano bowiem zapis, że handel w niedziele będzie możliwy wówczas, gdy za ladą stanie właściciel sklepu bądź jego rodzina. Szybko okazało się, że ustawa ma wady. „Sieciówki” zaczęły funkcjonować m.in. jako punkty pocztowe i tym samym dalej mogły prowadzić sprzedaż.
Nowa propozycja
Na początku argumenty zwolenników i przeciwników niedzielnej pracy w handlu odnosiły się głównie do pracowników najemnych. Jednak teraz w przestrzeni publicznej zaczął krążyć pomysł rozszerzenia obostrzeń i wprowadzenia całkowitego zakazu.
Jak stwierdziła Ewa Rybołowicz, dyrektorka ds. analiz rynkowych M/platform: - z dzisiejszej perspektywy trudno sobie wyobrazić całkowity zakaz handlu (w niedzielę – przyp. red.). Konsumenci są przyzwyczajeni, że zawsze gdzieś znajdą sklep, w którym awaryjnie dokupią brakujące produkty. Dla sklepikarzy to dodatkowa możliwość zarobku. To ważne, aby to im pozostawić wybór, czy ich sklep może być otwarty, czy nie.
Nowa propozycja ma być odpowiedzią na kolejne próby obchodzenia handlowych przepisów. Strefa Biznesu informuje, że „Dino rozważa uruchomienie wypożyczalni sprzętu sportowego, Biedronka usług medycznych. Na razie jest to jednak badanie możliwości i sondowanie ewentualnych konsekwencji prawnych”.
Co najczęściej kupujemy w niedziele?
Ten sam serwis oznajmił, że „struktura zakupów niedzielnych jest zbliżona do tych w tygodniu. Kategorie o najwyższym udziale w obrotach to papierosy, piwo i wódka”. Jeśli dodatkowo w niedzielę mamy do czynienia z upalną pogodą, średnio kupujemy więcej napojów (w tym piwa) oraz lodów. Wybierany asortyment różnicuje się też w zależności od pór roku bądź świąt. W niedzielę handlową poprzedzającą Wielkanoc wzrosła np. sprzedaż składników potrzebnych do wypieków oraz środków do sprzątania.
fot. iStock
Komentarze
Zobacz także