Patryk Sołowiej z Trzcianki trzy tygodnie temu zgłosił się do 107 Szpitala Wojskowego w Wałczu na rutynowy zabieg. Chodziło o wyprostowanie przegrody nosowej. Po operacji zaczęły się jednak problemy...
- Mam nos opuchnięty, gorączkę, ledwo chodzę, całe gardło opuchnięte, że muszę papki jeść - skarży się Patryk Sołowiej z Trzcianki.
Bo jak mówi Patryk Sołowiej, po zabiegu pojawiły się duże komplikacje. Na tyle duże, że nie może normalnie funkcjonować i musi codziennie jeździć na SOR w Trzciance po dawkę leków. Także w Trzciance niezadowolony pacjent miał otrzymać skierowanie na CITO na oddział otolarygnologiczny w związku z powikłaniami po operacji. Jednak jak mówi Patryk Sołowiej, w Wałczu został odprawiony z kwitkiem i oczerniony.
- Pan doktor powiedział tak: my pana pierwszy raz widzimy na oczy. Ja pana nie operowałem. Aha, pani pielęgniarko, jeszcze zginęła nam pieczątka ze stolika i pan sobie wydrukował wypis i pan sobie podbił pieczątkę - opowiada pacjent wałeckiego szpitala.
Skontaktowaliśmy się ze 107 Szpitalem Wojskowym w Wałczu. Chcieliśmy uzyskać komentarz do zarzutów pacjenta. Zamiast tego otrzymaliśmy wiadomość, że wszelkie informacje o pacjencie są danymi wrażliwymi, więc szpital nie może ich udostępnia. Ponadto...
- Nie wpłynęła do nas żadna skarga od tego pacjenta. Nie bardzo wiemy w takim razie czego się od nas oczekuje. Jak będziemy znać treść skargi, to się do niej odniesiemy - czytamy w oświadczeniu wałeckiego szpitala.
Patryk Sołowiej powiedział, że zgłosił już skargę na wałecki szpital do Rzecznika Praw Pacjenta.