Już za kilka dni w szkołach pojawi się nowy przedmiot historia i teraźniejszość. Ma ma uzupełnić braki w wiedzy o wydarzeniach związanych z Polską w XX i XXI wieku. Narzędziem wspomagającym tę rewolucję jest podręcznik napisany przez prof. Wojciecha Roszkowskiego. Okazuje się, że zarówno sam HiT, jak i publikacja, nie przypadły Polakom do gustu.
W ostatnim czasie głośno było m.in. o zbiórce pieniędzy na wydanie podręcznika zgodnego z podstawą programową nowego przedmiotu, jednak „wolnego od indoktrynacji i manipulacji historią”. Do pedagogów swój apel wystosował również prezydent Poznania.
- Drogie nauczycielki, drodzy nauczyciele! Zwracam się do Was z gorącym apelem: Nie korzystajcie z podręcznika do HiT autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Zawiera on wiele dyskryminujących, nieprawdziwych czy wręcz haniebnych treści dotyczących m.in. in vitro – napisał w mediach społecznościowych Jacek Jaśkowiak.
Podobnego zdania jest burmistrz Ustrzyk Dolnych, który zakazał korzystania z wydawnictwa w tamtejszym liceum.
– Myślę, że każdy o zdrowych zmysłach, kto przeglądał ten podręcznik, nie tylko jeśli chodzi o fragment dotyczący in vitro, który tak naprawdę przelał czarę goryczy, ale każdą część tego podręcznika, powinien podjąć taką decyzję – mówił Bartosz Romowicz w TOK 360.
Polacy nie mają dobrego zdania o podręczniku Roszkowskiego W sondażu IBRiS przeprowadzonym na zlecenie Radia ZET swoją ocenę pomysłu ministra edukacji mogli wystawić również Polacy. 72,4 proc. pytanych zetknęło się z tematem dotyczącym nowego podręcznika, ale aż 73,3 proc. z nich ocenia go w sposób negatywny.
Najwięcej kontrowersji w podręczniku Roszkowskiego wzbudził fragment dotyczący in vitro: - Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju „produkcję”?.
Po medialnej burzy ten fragment ma zniknąć z podręcznika.
fot. screen Facebook Jacek Jaśkowiak
Komentarze
Zobacz także