Nauczyciele alarmują - otyłość wśród dzieci i młodzieży to epidemia XXI wieku. Uczniowie coraz rzadziej biorą udział w lekcjach wychowania fizycznego. Za to pojawia się coraz więcej zwolnień lekarskich. Szkoły robią co mogą, organizując dla uczniów warsztaty zdrowego odżywiania i konsultacje z dietetykami.
W zeszłym roku w czarnkowskim liceum oddano do użytku nową halę sportową. Miała służyć uczniom i ich aktywności fizycznej. Z każdym miesiącem korzysta z niej coraz mniej licealistów. Wszystko przez zwolnienia z lekcji WF-u. Według danych statystycznych Ministerstwa Sportu około 30% dzieci opuszcza zajęcia wychowania fizycznego.
– Widzimy wzrost liczby wniosków o zwolnienie z WF. Jeżeli one mają potwierdzenie lekarskie to muszę zgodę na takie zwolnienie z WF-u wyrazić - mówi Agnieszka Adamczyk, dyrektor LO w Czarnkowie.
A brak odpowiedniego ruchu to pojawiające się problemy, choćby z otyłością. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, na świecie żyje ponad 300 milionów dzieci z nadwagą bądź otyłością. W Polsce problem ten dotyczy ponad połowy osób do 15 roku życia. Skąd więc niechęć do lekcji WF-u? Uczniowie wskazują, że jedną z głównych przyczyn jest forma zajęć w czasie pandemii.
– Gdy złapała nas pandemia, siedzieliśmy w domu i zajęcia WF-u miały się odbywać zdalnie to jakąś negatywną aurę i opinię powodowało wśród uczniów, ale w sumie się nie dziwię - mówi Katarzyna Anioła, uczennica.
Według szacunków dyrekcji, w czarnkowskim liceum około 10% uczniów to osoby otyłe. Nieodpowiedni styl życia, brak ruchu, czy zła dieta przyczyniają się do wzrostu wagi wśród młodzieży.
– Na przerwach widać co jedzą, jak jedzą. Najczęściej towarzyszy im, kolokwialnie mówiąc, śmieciowe jedzenie, czyli energetyki, chipsy i tym podobne - mówi Artur Geremek, nauczyciel, trener ultimate frisbee.
Otyłość może prowadzić do rozwoju wielu groźnych chorób - cukrzycy, osłabienia serca czy nowotworów. Receptą może okazać się... jadłospis rodzica. Specjaliści doradzają aby ograniczać, a nie zakazywać jedzenia słodyczy i przekąsek, bo jak wiadomo, zakazane najbardziej kusi.
– Na początku chociażby skupmy się na małych rzeczach. Często to jest ograniczenie słodkich napojów, a zamiana na wodę. W niektórych przypadkach to jest główny problem i to już nam zrobi bardzo dużą różnicę - przekonuje Kinga Polowa, dietetyczka.
Ważny jest ruch. Wskazane są spacery. Jak mówią dietetycy, najlepiej co najmniej 10 tysięcy kroków dziennie. Ponadto minister sportu Kamil Bortniczuk chce, aby zwolnienia semestralne z zajęć WF-u były akceptowane tylko wtedy, gdy wypisze je lekarz specjalista.