Wybuch wojny w Ukrainie spowodował komplikacje zarówno w organizacji ukraińskiej edycji festiwalu jak i w samych przygotowaniach zespołów do festiwalu.
- Trwa wojna, leje się krew naszych chłopców tam. Nasz zespół jest zespołem żeńskim, ale zawsze tam uczestniczyli mężczyźni. W tym roku żaden nie pojechał. Bo są na froncie... - mówi Tatiana Tatarczuk z zespołuCzerniwczanka
Młodzi Ukraińcy, członkowie zespołu Junist, jedynego zespołu z Ukrainy, który przyjechał do Polski musieli starać się o specjalne pozwolenia. Nie mogli opuścić swojego kraju, bo są w wieku poborowym. Mogli być wcieleni do armii.
- Będą chcieli pokazać, że mimo tej trudnej sytuacji na Ukrainie, naród ukraiński żyje i chce funkcjonować we wszystkich formach prezentacji swojej kultury, swojego życia kulturalnego - tłumaczy Zbigniew Kowalski z Regionalnego Centrum Kultury w Pile
Mimo szczególnego czasu, Bukowińskie spotkania nie straciły swojego charakteru. To przede wszystkim spotkania ludzi, wspólna zabawa, biesiadowanie oraz przekazywanie z pokolenia na pokolenie tradycji bukowińskich.
- Jeżeli w rodzinie dziadkowie, rodzice działają w zespole na pewno ich dzieci i wnuki, będą w zespole śpiewać, będą w zespole tańczyć - przyznaje Helena Krasowska z Instytutu Slawistyki PAN w Warszawie
W sobotę Festiwal przenosi się do Piły. Potomków Bukowińczyków będzie można zobaczyć na pilskiej Wyspie. O godz. 16.00 korowód, a po nim prezentacje zespołów. Natomiast w niedzielę uroczysty koncert galowy, który rozpocznie się o 15.00 i zakończy Bukowińskie Spotkania.