- Są także monety, można je zobaczyć w powiększeniu - pokazuje Maciej Usurski. To dukaty holenderskie, w których Staszic lokował w XVIII w. swój kapitał. Po jego śmierci w warszawskim mieszkaniu najsłynniejszego pilanina znaleziono ich ponad 5, 5 tys. Jedną z nich można obejrzeć na nowej wystawie w Pile. W pomieszczeniach stanęły także dotykowe ekrany i multimedialne ekspozycje. Remont muzeum to skok w XXI wiek.
- Mamy również dwa meble interaktywne na wystawie stałej. Jest to komoda i szafa. Każda wyposażona jest w sześć szuflad, a w każdej szufladzie jest obiekt z naszej muzealnej kolekcji i równocześnie można odsłuchać informacje o tym obiekcie z podaniem różnego rodzaju ciekawostek - dodaje Maciej Usurski, historyk, Muzeum Stanisława Staszica w Pile.
Na kilkudziesięciu stanowiskach można zobaczyć także to co dotąd spoczywało w magazynie. Kompleksowy remont rodzinnego domu Staszica trwał ponad rok. Budynek zyskał wewnątrz nie tylko nowe, ale także nowoczesne oblicze.
- Od fundamentów po strych, kolejne elementy zarówno w budynku, jak i w instalacjach, jak i w renowacji pewnych części, ale także ogród. To jest nowe ogrodzenie, nowa scena z zapleczem. Działo się bardzo dużo i wymagało od nas dużo pracy, bo musieliśmy się wyprowadzić z budynku - tłumaczy Joanna Rychlik-Łukasiewicz, dyrektor Muzeum Stanisława Staszica w Pile.
Wraz z eksponatami. Kilka tygodni temu wróciły z wynajętego magazynu na swoje miejsce. Można je oglądać bezpłatnie. Remont Staszicówki był możliwy dzięki niemal dwumilionowemu dofinansowaniu z urzędu marszałkowskiego.
A już w najbliższy piątek Galeria Muzeum S. Staszica zaprasza do podziemi. Tam wystawa malarstwa Marka Przybyła. Wernisaż wystawy o godz. 18.00.
- Migawki mają charakter autoteliczny. Są prostym zapisem form, w którym domyślamy się obecności oka, bądź obiektywu aparatu, w koniunkcji z prostym imaginowanym widokiem. Obrazy te dotyczą kondycji patrzenia oraz trwałości obrazowania. Sceny ujawniają również autoteliczny charakter, ukazując bardziej sposoby rodzenia się obrazu. Nakreślają cienką granicę, za którą gest i struktura malarska przybiera formę swoistej iluzji. Natomiast seria Mijanki to skromne, nieomal abstrakcyjne zapisy miejsc, z jakiegoś powodu mijanych (w podróży). Bądź przedstawień sugerujących nieodbytą, choć wymarzoną czy wyśnioną podróż. I wreszcie Strzępy to cykl dramatycznych płócien opartych o wspomnienia mojego dziadka Władysława Przybyła. Byłego więźnia obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie. Seria ta współgra z paroma motywami poświęconymi tragicznym wydarzeniom w Ukrainie - mówi Marek Przybył.
***
Marek Przybył urodził się w 1961 roku w Poznaniu. W 1987 roku uzyskał dyplom z malarstwa w pracowni prof. Jacka Waltosia i z rysunku w pracowni prof. Józefa Fliegiera. Jest pracownikiem badawczo-dydaktycznym Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu. Obecnie pracuje na stanowisku profesora zwyczajnego. Prowadzi XI Pracownię Malarstwa na Wydziale Malarstwa i Rysunku.
Autor 26 wystaw indywidualnych. Brał również udział w około 60 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Jego prace znajdują się w kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Radomiu, Kolekcji Krzysztofa Musiała oraz wielu innych kolekcjach prywatnych krajowych i zagranicznych. Jest także autorem licznych publikacji na temat sztuki, jak również projektów badawczych: Neighbourhood I & II 2018 i 2019 w Lebus, Niemcy i współautorem projektu Korespondencja w latach 2015-18 Polska, Hiszpania, Czechy. Organizator licznych wycieczek i podróży artystycznych do Włoch, Francji, Holandii itd.
fot. archiwum artysty
Komentarze
Zobacz także