Mieszkańcy kilku bloków w Lipce, na początku października, dostali pismo informujące o podwyżce opłat za centralne ogrzewanie i ciepłą wodę. Wzrost wyniósł ponad 100 procent. We wspomnianym piśmie zarządzający spółdzielnią poprosili też o wpłacenie na konto dodatku węglowego. I ten zapis najbardziej zbulwersował część mieszkańców.
- Zrobili między sobą zebranie...spółdzielnia... prezes. Zrobili podwójną podwyżkę. I jeszcze te pieniądze które myśmy otrzymali, te 3000 tysiące. My jeszcze mamy oddać pieniądze. Z jakiej racji?! Z jakiej racji?! My mamy oddać, jak my mamy 1300 zł za mieszkanie. To się w głowie nie mieści! - skarży się mieszkanka osiedla.
Spółdzielnia - jak tłumaczy jej prezes - dodatek węglowy chciała przeznaczyć na obniżenie czynszu. A otrzymane pieniądze wydać na zakup węgla.
- Tam jest prośba tylko, kto może to zaliczkę wpłaci. To nie jest wymóg żaden. Może to nie był najlepszy pomysł, ale już od nikogo nie wymagamy, żeby wpłacił. To była tylko prośba - zapewnia Franciszek Bełka, prezes spółdzielni Winiarnia w Lipce.
Prośba, wobec części mieszkańców była skuteczna, bowiem otrzymany dodatek (3 tysiące złotych) wpłacili na konto spółdzielni. Kontrowersyjna prośba nie jest jednak jedynym zarzutem mieszkańców wobec spółdzielni. Lokatorzy bloków skarżyli się nam także na niską temperaturę panującą w mieszkaniach.
- Z grzaniem tu są problemy. Tu jest zimno. To tak ja chodziłem do tej pory, dzisiaj rano są letnie. A tak to oni nie grzeją, pomimo tej podwyżki, nawet w mieszkaniach jest chłodno. Niezależnie od temperatury, a jak już słońce zobaczą to wszystko wyłączają, nic nie grzeją. Tragedia nie można z nimi dojść do porozumienia - mówi mieszkaniec osiedla.
Na ten zarzut prezes spółdzielni odpowiada, że ludzie w tej kwestii są podzieleni. Cześć uważa, że na grzanie jest zbyt ciepło na dworze, a druga twierdzi, że niezależnie od pogody, kaloryfery o tej porze roku powinny być ciepłe.