Coraz trudniejsza sytuacja mieszkańców popegeerowskich gmin
28.11.2022 Autor:
Artur Maras
Życie w PGR-ach, czyli Państwowych Gospodarstwach Rolnych oznaczało ciężką, całodniową pracę na roli czy przy chowie zwierząt. Takich gospodarstw w całej Polsce było ponad 6 tys.
- Oni nas wszystkich wrzucili do jednego worka. Nie widzieli w nas ludzi. Tylko tak jak te zwierzęta maszyny, które wywieźli - mówi Grażyna Burc, była pracowniczka PGR-ów.
PGR-y przestały istnieć na początku lat 90-tych. Wraz z nimi zniknęły zwierzęta i sprzęt. Zostali ludzie bez pracy. Z dnia na dzień, zostali pozostawieni samym sobie.
- Możecie sobie państwo to wyobrazić. Spałam z mężem w lesie, bo zostaliśmy bez pracy we dwoje... Trójka dzieci w domu... - dodaje Grażyna Burc.
Młodsi jeśli mogli wyjeżdżali z wiosek, a starsi, często bez wykształcenia zostali. Kryzys gospodarczy i szalejąca inflacja, jeszcze bardziej pogłębiły ubóstwo mieszkańców popeegerowskich gmin.
- Moje dzieci zupełnie nie wiedzą, co znaczą PGR-y. Ja jako dziecko tylko pamiętam, a oni zostali pozostawieni sami sobie. To oni mają problem czym opalić, jak przeżyć - potwierdza Natalia Burc, córka pracowniczki PGR-ów.
W starych blokach czy domach, na których remont nierzadko brakuje pieniędzy...
- Ocieplenie mieszkań, ogrzewanie tych mieszkań. Dzisiaj jest tak zwana wolna amerykanka. Były wspólnoty mieszkaniowe, dzisiaj ludzie występują z tych wspólnot, uznając, że im samym będzie lepiej i taniej samemu ogrzać mieszkanie - twierdzi Romuald Ajchler, poseł SLD, członek parlamentarnego zespołu.
A to może być krótkowzroczne rozwiązanie - przekonuje poseł, bo większość popeegerowskich bloków wymaga pilnych napraw i remontów. W tym roku rząd w ramach Polskiego Ładu przeznaczył dla gmin w których funkcjonowały PGR-y 4 mld złotych. Kolejne niemal 600 mln na zakup laptopów i walkę z wykluczeniem cyfrowym. To jednak kropla w morzu potrzeb.
- Potrzebują wsparcia. Nie tylko wsparcia finansowego, ale też merytorycznego. Mogą być projekty, ale oni nie złożą projektu. Oni nie potrafią rozmawiać ze wspólnotą, a co dopiero zarządzać jakimiś dużymi zasobami - dodaje córka pracowniczki PGR-ów.
I m. in. o tym członkowie parlamentarnego zespołu ds. byłych Państwowych Gospodarstw Rolnych rozmawiali w Pile z samorządowcami.
- Te wszystkie wnioski oczywiście będziemy starali się rozpatrzeć z ekspertami, także z właściwymi resortami i zastanowić się, ile z nich jest realnych i szybkich do załatwienia, ile potrzebuje jakiejś dłuższej strategii, ale absolutnie one muszą służyć do przygotowania zmian w prawie - wyjaśnia Maria Małgorzata Janyska, posłanka KO, wiceprzewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. byłych PGR.
Parlamentarzyści będą rozmawiać z przedstawicielami popeegerowskich gmin w całym kraju. Kolejne wyjazdowe posiedzenie już za dwa tygodnie w woj. lubuskim.