Świąteczne promocje. Ale czy na pewno?

Świąteczne promocje. Ale czy na pewno?
Przed świętami sklepy kuszą kupujących wyprzedażami. Obniżki cen sięgają nawet 50 proc. Część promocji to po prostu chwyty marketingowe. Co zrobić, żeby nie dać się nabrać na obniżkę, która obniżką nie jest? 
 
Wzmożony ruch w sklepach i galeriach handlowych. Praktycznie w każdej witrynie sklepowej widnieje wielki napis “promocja”. Ludzie szukają tego magicznego słowa, kupując produkty pod wpływem chwili. Klienci często fundują sobie rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebują.  

– Minęłam sklep mięsny. “Promocja 39,99”. To jak bez promocji, to ile to kosztuje? Stówę? Sztucznie sobie wstawiają minusiki i jest –20, -30%. To jest jedna wielka ściema - mówią pilanie. 

Sklepy próbują na wszystkie strony przykuć uwagę konsumenta. Ale hasło promocja, nie zawsze oznacza realną obniżkę cen. Co zrobić, żeby nie dać się oszukać? 

– Sprawdzać, weryfikować dane ceny przy danych produktach. Najprościej, zanim wybierzemy się do sklepu na te wyprzedaże i promocje, sprawdźmy w domu, w internecie wyszukiwarkę, wpisać interesujący nas produkt - radzi Miłosz Niedźwiecki, Powiatowy Rzecznik Konsumenta w Czarnkowie. 

I zweryfikować ceny w kilku sklepach. A co najważniejsze nie dać się ponieść emocjom.  

– Te obniżki, które widzimy, powodują, że mamy ochotę zyskać. Często podejmujemy takie działania pod wpływem chwili - mówi Romana Otto, psycholog. 

A później okazuje się, że tak naprawdę nie potrzebujemy piątego swetra, dziewiątego świątecznego kubka czy kolejnego kremu. A zwrot w takiej sytuacji wcale nie należy do najłatwiejszych. To, czy będzie można je oddać, zależy jedynie od dobrej woli sprzedawcy. Inaczej wygląda sytuacja z zakupami w internecie. W sieci mamy 14 dni na zwrot towaru. 

Komentarze