W mieście stanęły 4 tablice, dwie przy wjeździe do Chodzieży od strony Piły i Budzynia oraz dwie przy ulicy Reymonta. Bilboardy informują o 15-milionowej dziurze budżetowej wynikającej ze zmian podatkowych wprowadzonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Burmistrz Jacek Gursz twierdzi, że to nie miasto sfinansowało bilboardy. Zrzutkę na ich ustawienie mieli zorganizować mieszkańcy. Nie chce jednak ujawnić ich personaliów.
– Grupa mieszkańców spotkała się ze mną i poprosiła, abym informację o stratach, które poniosła Chodzież przekazał w takiej szerszej formie mieszkańcom, aby wiedzieli, dlaczego nie robimy pewnych inwestycji, dlaczego musimy rezygnować z pewnych imprez. Po prostu, dlaczego nie robimy czegoś w Chodzieży - tłumaczy Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
Na liście niezrealizowanych inwestycji jest remont Chodzieskiego Domu Kultury, miejskiego amfiteatru, modernizacja pływalni Delfin i stanicy żeglarskiej Opty.
– Pisiory jak tak będą robić to całkiem nas rozpier.... Każdy taki burmistrz czy prezydent miasta, który będzie z taką wrogością się odnosił, przy najbliższej okazji, przy rozdziale pieniędzy zawsze będzie pominięty. Jak znam nasz rząd to wątpię czy oni sobie z tego coś w ogóle robią - mówią chodzieżanie.
Zapytany przez nas o ocenę działania burmistrza Chodzieży poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Porzucek twierdzi, że bilboardy to kolejne niepoważne zagranie Jacka Gursza. Według posła, samorządowiec dezinformuje i oszukuje mieszkańców.
Według posła, jeśli miasto złoży dobry wniosek, znajdą się pieniądze na realizację chociażby remontu chodzieskiego basenu. Dodaje, że w ostatnich 3 lat do kieszeni mieszkańców tylko z tytułu programu Rodzina 500+ trafiło ponad 50 milionów złotych.