W powiecie złotowskim to pierwsza taka sytuacja od kilku lat.
- Kryzys jest. Nie jest zbyt wesoło. Zakłady nie będą w stanie opłacać tego wszystkiego i będą zmuszone zwalniać ludzi. Inflacja zacznie spadać. Myślę, że będziemy w stanie gospodarkę obronić - mówią złotowianie.
Zwolnienia grupowe muszą zgłaszać pracodawcy, którzy zatrudniają minimum 20 osób. Taki jest wymóg prawny. Złotowski tartak już w październiku poinformował Urząd Pracy o zamiarze zwolnienia 150 pracowników.
- Zaniepokoiło nas to troszkę. Ustaliliśmy konkretnie z działem kadr tej firmy, ile osób tak naprawdę ma być zwolnionych z terenu powiatu złotowskiego. Okazało się, że ma to być 35 osób - uspokaja Justyna Falkowska–Wrzeszcz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Złotowie.
- To trudny czas, ponieważ projekty zawsze kończą się z końcem roku - dodaje dyrektorka PUP.
A nowe szkolenia czy kursy organizowane przez PUP dopiero ruszą. Teraz też urzędy rejestrują więcej bezrobotnych. Kończą się prace sezonowe i do Polski wracają osoby pracujące poza granicami kraju. Perspektywa na nowy rok nie maluje się w jasnych barwach. Podwyżki cen, inflacja – to coś co spędza sen z powiek pracodawcom.
- Naprawdę byłoby ciężko kogokolwiek zwolnić. Jak będzie taka potrzeba trzeba brać to pod uwagę - mówi Krzysztof Kulasek, współwłaściciel sklepu.
Obecnie w złotowskim Urzędzie Pracy zarejestrowanych jest 1526 osób. Taki poziom bezrobocia utrzymuje się od dwóch lat. W listopadzie poziom bezrobocia w Wielkopolsce wyniósł 2,9 proc. i jest najniższy w całym kraju.