To już 301 dzień rosyjskiej agresji na naszego wschodniego sąsiada. Ostatnie tygodnie to regularne ostrzeliwanie Ukrainy rosyjskimi rakietami.
- Idziesz spać i nawet nie wiesz, kiedy rakieta może uderzyć w twoje miasto, twój dom. Czy wszystko będzie dobrze. Czy będzie światło. Czy będzie w ogóle energia. Nie ma tam opału, jest zimno - mówi uchodźczyni Iryna Iwancy.
Miliony uchodźców od lutego uciekło z kraju ogarniętego wojną do Polski, w tym także do Piły. Choć uchodźcy zapewniają, że jest im tu dobrze, to tęsknią za bliskimi, którzy zostali tam na miejscu.
- Bardzo. Nasze serce jest tam w domu. A tutaj jesteśmy sami. I to jest bardzo trudne - dodaje kobieta.
Aby choć na chwilę nie czuli się sami, w dawnej siedzibie Inwest Parku dla uchodźców zorganizowano wspólną Wigilię.
- Chcieliśmy przybliżyć klimat polskich świąt, tradycyjnej wigilii Bożego Narodzenia i stąd opłatek, którym Ukraina się nie dzieli, stąd kolędy polskie, choinka i tradycyjna polska wieczerza - mówi Lidia Nowotna, Ośrodek Wsparcia Edukacji Społecznej OWES.
Na stołach nie mogło więc zabraknąć tego, od czego zazwyczaj w czasie świąt uginają się stoły w polskich domach.
- Z założenia miała to być typowa polska wigilijna kolacja, więc barszcz, pierogi, ryba i wypieki - wymienia Marta Rumińska-Żerebiło z Centrum Integracji Cudzoziemców.
Po wspólnej wieczerzy do dzieci przyszedł Mikołaj, rozdając im plecaki z przyborami szkolnymi. Do świąt obchodzonych w kościele prawosławnym zostało jeszcze trochę czasu.
- Dwa tygodnie do naszych świąt i też będziemy świętować. Pojedziemy pewnie do mamy do Poznania i tam z rodziną będziemy świętować - tłumaczy uchodźczyni Natalia Chylewicz.
W Pile do wspólnego stołu, zasiadło ponad stu uchodźców.