Kontrowersje wokół cen paliw. Orlenowi zarzuca się celowe zawyżanie cen tego surowca pod koniec roku, aby uniknąć skokowych podwyżek 1 stycznia. Opozycja mówi o łupieniu Polaków, szef PKN Orlen tłumaczy z kolei, że to działania dla dobra klientów.
Od nowego roku przestała obowiązywać obniżka VAT na paliwa. Zamiast dotychczasowych 8 proc., wynosi ona 23 proc. Mimo tego ku zaskoczeniu wielu, cena tego surowca nie wzrosła, co mogło sugerować celowe zawyżanie cen paliw w grudniu.
- Przecież wiadomo, co zrobiono, oszukiwano nas przez kilka miesięcy, czyli okradano nas jednym słowem.
- PiS czy PO obojętnie kto. Czy to nie są zagrywki znowu albo co innego, nieekonomiczne, gdzie ekonomia powinna odgrywać rolę, a u nas role odgrywa w takich sprawach polityka, a nie ekonomia - skarżą się kierowcy.
Opozycja grzmi o łupieniu Polaków i składa zawiadomienia do NIK-u oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- Wszystko wskazuje na to, że była to celowa manipulacja tymi marżami, aby zdobyć jak największą ilość pieniędzy do spółki skarbu państwa, którymi to pieniędzmi nie dzielono się z Polakami - mówi posłanka PO Maria Małgorzata Janyska.
Utrzymywanie wyższej ceny paliwa zdaniem opozycji miało duży wpływ na portfele Polaków oraz budżety samorządów. A wystarczyło, jak dodaje prezydent Piły tym zyskiem z marży się podzielić.
- W sposób uczciwy. Po połowie może z nami, z obywatelami, to nadal zarabiałoby bardzo dużo, a my mielibyśmy szansę, aby na przykład w skali miasta zaoszczędzić około miliona złotych, bo około miliona litrów kupujemy jako samorząd - przekonuje Piotr
Głowski, prezydent Piły.
Aby zatankować miejskie autobusy czy służbowe samochody. Prezes PKN Orlen wydał w oświadczenie, w którym zaznaczył, że działania spółki miały na celu uniknięcie destabilizacji.
- Działania, które mają pozwolić uniknąć szoku logistycznego na naszych stacjach. Przypominacie sobie państwo wybuch wojny na Ukrainie, bardzo duże kolejki, niepewność, niestabilność. Będąc odpowiedzialnym koncernem, przygotowywaliśmy się do tej sytuacji. Gdybyśmy miesiąc wcześniej nie komunikowali, że ceny zamierzamy utrzymać, mielibyśmy przed świętami chaos na naszych stacjach. Mielibyśmy nieprzewidywalną panikę - tłumaczył Daniel Obajtek, szef PKN Orlen.
- Argumenty, że gdyby paliwo było tańsze, to byłoby wyprzedawane za granicę albo byłyby kolejki na stacjach, pewnie są słuszne, ale też nie mówimy o tym, żeby to paliwo miało potanieć o złotówkę czy więcej, ale przynajmniej o te kilkanaście groszy, czy nie dało się tego zrobić taniej. Gdyby Orlen powiedział więcej o tym, ile realnie płacił, ile realnie kosztowała produkcja, ile udało się sprzedać w tym okresie. Tych konkretów brakuje - mówi dr Jakub Bogucki, ekspert rynku paliw z e-petrol.pl.
Być może padną one w przyszłym tygodniu w parlamencie. Opozycja chce wysłuchać tłumaczeń Daniela Obajtka na połączonych sejmowych komisjach gospodarki i rozwoju oraz skarbu państwa.